Jedni oglądają filmy kostiumowe, a inni bawią się chronografem i tak trafiają do epok, gdzie wymyślne kapelusze, bufiaste rękawy i stukot szpad ekscytują, a sekrety skrywane przez wieki są jeszcze bardziej tajemnicze. Czy Kerstin Gier lepiej pisze o czasie, czy o snach?
Powiedz tarociku, kto morduje w psychiatryku? czyli „Głosy” Ursuli Poznanski
Drugi kryminał, trzecie zaskoczenie i pierwszorzędna intryga – tak wygląda Ursula Poznanski w moich liczbach. Z pozoru mieszanka wybuchowa: tarot, psychiatryk, słyszenie głosów, romans i garść trupów. Niejednemu autorowi by to się spieniło, zwarzyło i nie urosło, ale nie Poznanski, która bez pośpiechu doprawia śledztwo nowymi wątkami, na tyle rozbudzając czytelniczy apetyt, że trwa się z jej powieścią do ostatniej strony, by pożreć w całości to upieczone w dobrej formie kryminalne ciastko.
[PREMIEROWO] O psiotworach i ośmioletnich rycerzach z Miamas, czyli „Pozdrawiam i przepraszam” Fredrika Backmana
Bycie kimś szczególnym jest najlepszym sposobem, aby być kimś innym.
Lubię książki pokręcone, z zawoalowanym przekazem, które w miarę wgłębiania się w treść nie tylko pobudzają czytelniczy apetyt, ale przede wszystkim wyobraźnię. Lektury wręcz specyficzne, napisane w tajemnym języku, które nie trafią do każdego, bo po prostu trzeba być innym, żeby pojąć ich sens. Innym jak Elsa, innym jak jej osiemdziesiąt lat starsza babcia. Podejmiesz rękawicę i zostaniesz rycerzem z Miamas, gotowym zmierzyć się z cieniami?
DZIŚ PREMIERA „Pozdrawiam i przepraszam” Fredricka Backmana!
O jeżu i zającach pędzących z GPS-em, czyli „Polowanie” Ursuli Poznanski
Jestem ludkiem, który najlepsze kąski zostawia na koniec, a wtedy zmniejsza tempo jedzenia, delektując się każdym gryzkiem, żeby jak najdłużej czuć smak jakiegoś frykasa. Podobnie rzecz ma się, jeśli chodzi o książki – lubię czasem w nich trochę „posiedzieć”, a nie pacnąć w kąt, jako szybko odfajkowana kolejna pozycja na liście. Niektóre książki na to po prostu nie zasługują. 🙂
O pajączku, który przecież raz powiedział prawdę, czyli „Pajęczyna” Agathy Christie
Czy Christie nie porwała się z motyką na Słońce, tworząc sztukę, której akcję rozegra jednego dnia, w jednym pomieszczeniu i to jeszcze bez udziału szlachetnego Poirota lub choćby dziergającej na drutach panny Marple? Ależ skąd! Królowa Kryminału pokazała klasę, robiąc z morderstwa może lekką farsę, ale jakże przyjemną w odbiorze.
Nie wszystko zło(to), co się świeci, czyli „Onyks” Jennifer L. Armentrout
Więcej Daemona – te słowa myślę, że towarzyszą niejednej czytelniczce, zwłaszcza zadowolonej po lekturze pierwszego tomu serii „Lux”. I oto Armentrout spełnia nasze oczekiwania, rozgrzewając nasze serducha i policzki nieziemskim zielonookim facetem do schrupania. Mrau!
Przygoda z gadem, który świeci… przykładem czyli „Obsydian” Jennifer L. Armentrout
Zaczęłam przygodę z Armentrout od jej serii „Dark Elements” i od razu poczułam to „coś” do literek autorki. Postanowiłam cofnąć się jednak kilka lat do tyłu i zobaczyć, jak sobie radziła w serii „Lux”. Gacie mi spadły z wrażenia – tyle mogę powiedzieć i dorzucić jeszcze: łaaał!
[BOOK TOUR] „W ogień” Ewy Seno, czyli jak wytresować diabła
Niby mamy wejść w ogień, a dreptamy po płyciźnie postaci, zachowań, relacji i całej historii, która po prostu już była i nie zaskakuje… Czy warto sięgnąć po książkę Ewy Seno?
Mamlę tyłem ciuszek z kojotem, czyli „Silver. Trzecia księga snów” Kerstin Gier
Czerwona okładka dołącza do poprzednich tomów Silvera, żeby cieszyć oko jako naprawdę śliczna ozdoba biblioteczki. Ale przecież książek nie należy oceniać tylko po okładce, więc słów kilka o tym, jak Kerstin Gier zakończyła swoją senną trylogię. Czy warto zapamiętać te tytuły?
BOOK TOUR ze „Spójrz mi w oczy, Audrey” – LISTA UCZESTNIKÓW
Lista uczestników Book Toura z książką Sophie Kinselli „Spójrz mi w oczy, Audrey”:
Tramwaj zwany pogmatwaniem czyli „Idealna” Magdy Stachuli
(…) w dzisiejszych czasach wszystko jest zarazem prostsze i trudniejsze.
„Idealna” wpadła mi w oko jeszcze, kiedy była w zapowiedziach portalu lubimyczytać.pl. Sam opis książki, ta okowa okładka sprawiły, że poczułam się na tyle powieścią zaintrygowana, że chciałam ją zdobyć i przekonać się na własnej skórze, co pisarka z Krakowa ma do zaoferowania czytelnikom. Wygrałam książkę w konkursie, więc przywędrowała do mnie z dedykacją. Miłe to bardzo, zwłaszcza, gdy lektura również nie jest klapą!