[BOOK TOUR] „W ogień” Ewy Seno, czyli jak wytresować diabła

Ewa Seno „W ogień” (I tom trylogii)

Niby mamy wejść w ogień, a dreptamy po płyciźnie postaci, zachowań, relacji i całej historii, która po prostu już była i nie zaskakuje… Czy warto sięgnąć po książkę Ewy Seno?

Emily i Emma (moim zdaniem to kiepski zabieg, że bohaterki nazywa się tak podobnie, bo nie jest dla mnie intuicyjny skrót: „Em” i bardziej pasuje mi do Emmy…) zaczęły przyjaźnić się od maleńkości. Były swoimi pokrewnymi duszami, pewnie nawet miesiączki miały w tym samym czasie. Niestety życie Emily nie było usłane różami i po śmierci ojca, którego bardzo kochała, musiała przenieść się ze swoją zadufaną w sobie matką i jej nowym gachem do Nowego Yorku, rozluźniając więzi przyjaźni, które nie padły całkiem dzięki internetowi. Coś jednak zaczyna się psuć w relacji dotychczas nierozłącznych Em-papużek, aż w końcu dochodzi do tragedii.

Emily przybywa na pogrzeb. Przepełniona wyrzutami sumienia, złością na niesprawiedliwość losu i na syna burmistrza. Obiecuje zemstę i ta obietnica okazuje się jej przepustką do piekła. Dosłownie. Czy warto oddać duszę diabłu? Jak wysoką cenę można zapłacić za zemstę? Czy szatan jest piekielnie dobry w łóżku?

Ewie Seno udało się stworzyć bardzo irytującą główną bohaterkę, która notorycznie powtarza, że jest naiwna, jakby chciała usprawiedliwić swoje naiwne myśli i zachowania. A zapowiadała się naprawdę nieźle. Bardzo podoba mi się, że polscy autorzy próbują wykreować bohaterów, którzy nie boją się powiedzieć, że wierzą w Boga, tylko kurczę… w przypadku Emily to były tylko słowa, bo kiedy nadarzyła się jej ciemnowłosa i ciemnooka okazja do grzechu, to rozłożyła przed nią nogi! Poza tym ta kurza ziarnkowość, czyli wszystko idzie jak po maśle. Okej, rozumiem, że bohater nie może mieć pod górkę, bo żeby ją pokonać musiałby stać się superbohaterem, a te to fajne są w komiksach Marvela, ale żeby tak wszystko szło gładko? Pstryk i zakochuje się w tobie władca piekieł, pstryk i jego przydupas jest na twoje zawołanie, pstryk i nawet anioł jest dla ciebie gotów porzucić skrzydła. I to od zaraz, bo masz taką czystą, świecącą duszę! Bleee.

Historia nie była od początku jakimś wielkim zaskoczeniem, bo książek o anielsko-demonicznej i tym podobnej tematyce powstało już duuużo, więc naprawdę trzeba stanąć na głowie, żeby czytelnika czymś zaskoczyć, co niestety, według mnie, Ewie Seno się nie udało. Widać, że autorka ma lekkie pióro, a nawet niezłe pomysły i przypuszczam, że tworzenie powieści sprawiało jej frajdę, ale to jeszcze nie wszystko, żeby chciało się zachęcić czytelnika do sięgnięcia po dalsze tomy tej trylogii. Nie udało mi się polubić żadnego bohatera, jednie lekko o moją sympatię otarł się Luke – wątpię jednak, czy za parę godzin będę pamiętała tę postać, bo to efektowne wejście w świetle… Auć…

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Czy ostatnie? Nie wiem. Wczytując się w opinie czytelników wychodzi, że jej poprzedni cykl „Antilia” był udany. Może więc nie warto skreślać tego nazwiska i jeszcze dać szansę Ewie Seno, zdając sobie sprawę, że nawet najlepszy pisarz popełnia czasem niekoniecznie bestsellera? 🙂 Pożyjemy, zobaczymy.

Mimo wszystko cieszę się, że wzięłam udział w Book Tourze zorganizowanym przez Cyrysię i ślę książkę dalej. 🙂
book tour w ogień seno

 

 

  • Dziękuję za udział w mojej zabawie i za subiektywną ocenę. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś sięgniesz po książkę autorki i będzie to znacznie lepsze spotkanie 🙂

    • To ja dziękuję za możliwość przeczytania książki! Lubię poznawać twórczość naszych rodzimych autorów, więc cieszę się, że miałam okazję poznać literki Ewy Seno dzięki Tobie Cyrysiu. 🙂 Nie zrażam się całkowicie i myślę, że jeszcze spotkam się z twórczością tej autorki. 🙂
      Serdecznie pozdrawiam 🙂

  • O szkoda, że nie jest to najlepsza historia. Nietety nie znam autorki, może kiedyś sama się przekonam 🙂

    • Myślę, że ta historia znajdzie swoich zwolenników, ja po prostu kręcę nosem, bo już czytałam podobną opowieść choćby u K. B. Miszczuk („Ja, diablica”, „Ja, anielica”, „Ja, potępiona”), więc nie miałam żadnego efektu: wow!, a lubię się poentuzjazmować podczas lektury 😉 Będę więc musiała spotkać się z Ewą Seno w innej serii 🙂 Ciekawe, czy Tobie przypadnie do gustu jej twórczość 🙂
      Moc pozdrowień ślę!