Tramwaj zwany pogmatwaniem czyli „Idealna” Magdy Stachuli

Magda Stachula „Idealna”

(…) w dzisiejszych czasach wszystko jest zarazem prostsze i trudniejsze.

„Idealna” wpadła mi w oko jeszcze, kiedy była w zapowiedziach portalu lubimyczytać.pl. Sam opis książki, ta okowa okładka sprawiły, że poczułam się na tyle powieścią zaintrygowana, że chciałam ją zdobyć i przekonać się na własnej skórze, co pisarka z Krakowa ma do zaoferowania czytelnikom. Wygrałam książkę w konkursie, więc przywędrowała do mnie z dedykacją. Miłe to bardzo, zwłaszcza, gdy lektura również nie jest klapą!

Anita jest zafiksowana na punkcie zajścia w ciążę. Zbliżenia z mężem są praktycznie nastawione tylko na „produkcję” dziecka, idealnie w dni płodne, kiedy wykresy mówią, że to musi się udać. Związek z Adamem już coraz mniej pulsuje wzajemną fascynacją, zbliżając się do poziomej linii zgonu, bo frustracja kolejnym negatywnym wynikiem testu ciążowego, doprowadza główną bohaterkę prawie do szaleństwa…

Jest idealna. Za każdym razem bezlitośnie obnaża wszystkie twoje niedoskonałości.

Adam uważa, że ma żonę idealną, zarówno pod względem figury, inteligencji i myślę, że całokształtu. Wciąż chciałby zachwycać się ich pierwszym spotkaniem na lotnisku, ale żona przez swoje zafiksowanie na temat potomka oddala to piękne wspomnienie… Adam nie wie o tym, że Anita „jeździ” po Pradze, że zajmuje się monitorowaniem życia innych, czekając na „spotkanie” z nimi o tych samych godzinach. Czuje presję, że musi sprostać jej wymaganiom i w terminie stanąć na wysokości zadania, żeby spełnić ich wspólne marzenie o dziecku. Nigdy nie myślał o skoku w bok…. Do czasu…

Marta realizuje swój chory plan idealny. Jest nieszczęśliwa, zraniona, więc nie może przełknąć tego, że komuś coś się układa, zwłaszcza jednej osobie, która, w mniemaniu Marty, przyczyniła się do diametralnej zmiany jej przyszłości, pozbawiając ją osób, które kochała. Postanawia więc być solą w jej oku, balastem, który będzie ciągnąć ją ku dnu, żeby cierpiała, powoli popadając w obłęd…

Jest jeszcze Eryk, ale o nim słów kilka za chwilę.

Na pewno docenić trzeba złożoność tej historii. Autorka nie tylko skupia się na problemie zajścia w ciążę, ale także sprytnie ubarwia powieść mocnym wątkiem zawiści i chęci zemsty, inwigilacją, zdradą, fałszowaniem dzieł sztuki i dokumentacji medycznej, a nawet dorzuca pościg i  scenę z trupem. Wydawałoby się, że strasznie tego dużo, że pani Stachula przedobrzyła, ale nie! To naprawdę ma ręce i nogi, a czytając nie czułam przytłoczenia nadmiarem zagwozdek bohaterów, czy też zbyt dużą liczbą pościgów i wybuchów. Autorka sprytnie pogrywa na emocjach czytelnika, bo Anicie się współczuje, ale w pewnym momencie ma się ochotę ją uszczypnąć (albo nawet ugryźć, bo irytuje!), żeby później znów wrócić do współczującego punktu wyjścia. Nawet Adam i Marta są, moim zdaniem też skrojeni całkiem przyzwoicie, bo nie olewa się ciepłym sikiem rozdziałów pisanych z ich punktu widzenia.

Tylko Eryk do mnie nie przemawia. Tej postaci jakoś w ogóle nie poczułam, może dlatego, że w pierwszym momencie myślałam, że to sąsiad Anity z dołu, ten co to dłubał rzeźby i inne stukato odstawiał. Czyżby o jednego artystę w książce za dużo? 😉 Ja rozumiem, że musiał być jakiś irytujący ktoś, komu można na wycieraczce rozsmarować kocią kupę, ale żeby czytelnikowi nie plątać, to wystarczyło, żeby gość grał na flecie, czy innym instrumencie. A może się czepiam i to była świetna postać, a ja nie umiem jej docenić?

Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę, niuchnąć krakowskiego smogu (pisarzom z Krakowa i piszących o Krakowie od razu stawiam wyższą poprzeczkę, bo lubię wyobrażać sobie realne miejsca, gdzie dzieje się akcja), a nawet zafundować sobie podróż po Pradze, przekonując się, że na polskim poletku wyrosła kolejna interesująca autorka, która ma potencjał i mam nadzieję, że na jednej powieści nie skończy. 🙂

  • Mnie też ten Eryk zmusił i myślałam, że to ten sąsiad z dołu:) książka przypadła mi do gustu, zgrabna całkiem historia 🙂

    • Ach, cieszę się, że to nie tylko moje wrażenie z tym Erykiem. 😉 Bo już myślałam, że jestem jakimś gapciochem czytelniczym 😛
      Zgadzam się z Tobą 🙂 To była całkiem zgrabna historia i niezwykle udana, jak na debiut. 🙂
      Serdecznie pozdrawiam 🙂

  • Ja też się dałam nabrać na Eryka 🙂
    O tej książce krążą bardzo różne opinie – dla jednych jest idealna, dla innych nie do przejścia. Ja spędziłam przy niej czas z przyjemnością, chociaż do ideału jej brakuje 🙂 Oczarowała mnie ta warstwa „produkcji” 😉 w sensie – to pomieszanie, które temu towarzyszyło 🙂

    • Piąteczka Puchatko! 🙂
      „Idealna” nie jest idealna, to tak jak zauważyłaś, czas spędzony na jej lekturze nie jest czymś, co chciałoby się wymazać z życiorysu 😉 Pomieszanie wyszło naprawdę dobrze! I myślę, że to zdecydowanie najmocniejsza strona tej książki 🙂
      Czekam na więcej Stachuli! Mam nadzieję, że to nie autorka jednej pozycji, bo całkiem zgrabnie wychodzi jej pisanie. 🙂

      Moc uścisków ślę! :*

  • Stworek jednak wrócił. Myślałam, że znowu przywalily Cię obowiązki związane z pracą, bo jakoś mi zniknęłaś na pewien czas. Co do „Idealnej” to mam zamiar wypróbować na własnej skórze jak mi się spodoba.

    • Praca też miała tu swój udział, ale również pisanie, bo musiałam wyrzucić z siebie nagromadzone po lekturach literki. 🙂 Ale już jestem wolna, więc książkowe zaległości czas nadrabiać pełną parą! 🙂
      Bardzo jestem ciekawa, czy „Idealna” idealnie wpasuje się w Twoje czytelnicze gusta. Oby! 🙂 To naprawdę interesujący debiut, a autorka właśnie postawiła kropkę na końcu kolejnej książki. 🙂

      Uściski ślę Kochana :*

  • Zgodzę się, Eryk był dziwnie nakreślony. Zdecydowanie za mało i zbyt płytko

    • Tak, to prawda. Zupełnie nie czułam tej postaci, w przeciwieństwie do pozostałych trzech.
      I tak uważam, że debiut był naprawdę udany i cieszę się, że autorka postawiła kropkę na końcu ostatniego zdania swojej nowej powieści. 🙂 Jestem bardzo ciekawa czym teraz nas zaskoczy. 🙂

      Serdeczności ślę Żuczku :*

    • Tak. Ogólnie książkę również oceniam bardzo pozytywnie: )
      Pozdrawiam ^_^

  • Ja mam problem z tą książką, czytałam tak skrajne opinie na jej temat, i sama nie wiem czy przeczytać, czy może jednak nie. W przypadku takich dylematów najlepiej wyrobić sobie własne zdanie.

    • Myślę, że warto się skusić, bo książkę czyta się szybko, a do tego napisała ją pani mieszkająca w Krakowie, więc i na spacerek po Krakowie można dzięki niej wyjść. 🙂 Ciekawa jestem, po której stronie Ty byś stanęła, Martuś: czy tych zadowolonych, czy może kręcących nosem. Skuś się i skrobnij słówko po lekturze. 🙂

      Moc pozdrowień przesyłam 🙂