Być nauczycielem – to sztuka nie lada,
zwłaszcza kiedy stopniowo wzrok ci wysiada.
Czy da się ten problem utrzymać w ukryciu,
i mimo ciemności odnaleźć sens w życiu?
Pierw na garnuszku mamusi
Kacper żywot starego kawalera wieść musi
i z marnej nauczycielskiej pensji
uśmiechać się, najlepiej bez pretensji.
Gdy dnia pewnego na teleskopie plama,
nie tylko gwiazdy wnet mu przysłania,
przedłużacz idzie w użycie,
ten co nie przedłuża, a skraca życie…
Czy ktoś pomoże mu w tej trudnej chwili?
Czy na pewno lekarz się nie myli?
Jak pogodzić pracę z tym strasznym wyrokiem
i dalej nauczać z pogarszającym się wzrokiem?
Ta opowieść o niezwykłym nauczycielu,
który choć po wybojach, to dążył do celu,
pokazując, że mimo słabości i uliczki ślepej,
można starać się żyć lepiej i lepiej.
I nie poddawać się, nie zawracać z drogi,
choć potkniesz się i często plączą się nogi.
Krótka to powieść, czuć lekkość pióra autora,
czyta się szybko, choć refleksja spora
podczas lektury napada co krok, co dwa.
Warto sięgnąć po książkę, bo jest naprawdę dobra. 🙂
Książka bierze udział w wyzwaniach:
A czyli anonimowo, książka którą zobaczysz u kogoś nieznajomego