O „wsadzaniu parówek w babeczki”, czyli „Noc poślubna” Sophie Kinselli

Sophie Kinsella „Noc poślubna”

Jak bardzo jesteś w stanie matkować własnej siostrze? Czy wybór męża też powinna z Tobą konsultować? Da się ją przestrzec przed popełnieniem błędów, które przetrzepały nam skórę? Z jak beznadziejnym przypadkiem mamy do czynienia tym razem? 😉

Z mojego doświadczenia wynika, że słowo „małżeństwo” działa jak enzym. Powoduje wielorakie reakcje w związku, a większość z nich należy do reakcji rozpadu.

 

Fliss się rozwodzi, a rozwód wlecze się w nieskończoność. Jej mąż Daniel, kawał byka z kurczaka, notorycznie coś zawala, a cierpi na tym nie tylko kobieca cierpliwość, ale także ich siedmioletni potomek – Noah. Jako redaktorka pisma związanego z turystyką, odpowiada nie tylko za treści wypuszczane w gazecie, ale także za nagrody dla dobrze rokujących ośrodków wypoczynkowych. I właśnie przed jedną z gal rozdania nagród, oprócz Noaha podrzuconego jej niespodziewanie przez prawie-eks-męża, jest świadkiem siostrzanego dramatu…

Lottie przybywa do eleganckiej restauracji, pewna że Richard – jej partner od kilku lat- jej się oświadczy. Jest podekscytowana, ogłasza to wszem i wobec, bo przecież powiedział jej, że musi ją o coś zapytać (Lots dodała sobie, że to pytanie będzie bardzo ważne plus jeszcze odczytała kilka znaków – chyba z fusów ;)). Mężczyzna oczywiście nieświadomy jej oczekiwań, strzela sobie w stopę pytaniem o zupełnie co innego… Lottie jest załamana, postanawia zerwać wszelkie kontakty z niedoszłym narzeczonym. Pytanie, co tym razem wymyśli w ramach „odtrutki” po niepowodzeniu? Tatuaż już zaliczyła, a nawet kiedyś wylądowała w sekcie…

Lekarstwem okazuje się Ben, wakacyjna miłość sprzed piętnastu lat. Wspomnienia z nim związane są piękne, upojne, buchające obopólnym pragnieniem i przyciąganiem ciał. A skoro tak dobrze było im razem w łóżku, to czemu nie spróbować się z nim chajtnąć? Jest tylko jeden warunek, który Lottie stawia przyszłemu mężowi: seks dopiero w noc poślubną. Czy to w ogóle wykonalne, zwłaszcza gdy para czuje do siebie wręcz zwierzęcy magnetyzm?

– (…) Czy królowa Wiktoria uprawiała seks przedmałżeński z Albertem? A jej małżeństwo było udane? Kochała go prawdziwie i zbudowała na jego cześć pomnik w Hyde Parku? No właśnie. A Romeo i Julia? Uprawiali seks przed ślubem?

– Ale…

– Czy Elizabeth Bennet i pan Darcy uprawiali przed ślubem seks? – Patrzy na mnie tak, jakby to wszystko rozstrzygało.

Błagam, skoro argumentem jest pan Darcy, to się poddaję.

– OK – mówię na koniec. – Tym mnie przekonałaś. Panem Darcy.

Tym razem narrację mamy prowadzoną z punktu widzenia zarówno Fliss jak i Lottie. To bardzo ciekawe, bo poznajemy spojrzenie obu sióstr na daną sytuację i możemy odkryć emocje, jakie im towarzyszą, zobaczyć czym kierują się dokonując takich, a nie innych wyborów. Historia dzięki temu nie jest płaska, siostrzane rozterki dodatkowo ją rzeźbią i nadają jej zarówno dowcipnych, jak i bardziej refleksyjnych pagórków. I co najważniejsze – to nie są jakieś drastyczne przeskoki i błyski niczym lampa dyskotekowa, tylko całkiem sprawne przechodzenie z jednego punktu widzenia na drugi, bez szkód dla lekkości odbioru.

Jeśli więc chcesz przekonać się co to jest drink z wkładką antykoncepcyjną, czy Ben utrzyma w spodniach niezwykle pobudzonego sprawcę skonsumowania małżeństwa (czy może jednak „wsadzi parówkę w babeczkę” 😉 ), czy Fliss zdoła schować Lottie pod spódnicę i ochronić ją przed złem tego świata, które tak często ma samcze oblicze – nie zwlekaj, bo to lekturowa odskocznia dla Ciebie. 🙂 Przyjemne czytadło, pomysłowe jeśli chodzi o fabularne wątki, rozweselające i potwierdzające, że na widok książki Kinselli moje sedrducho będzie tańczyć w rytmie cza-cza. 😉

 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga! 🙂

 


Książka bierze udział w wyzwaniu:

  Z czyli zawsze chciana, ale nieczytana

  • Podwójna narracja prawie zawsze podwyższa poziom interakcji z bohaterami, mnie to zachęca. Parówki zjadam od czasu do czasu, ale nie wiem, czy powinnam to pisać w kontekście tego tytułu 🙂 Czuję, że jego znaczenie mogłoby wpłynąć na inny wydźwięk moich słów. Książkę oczywiście chciałabym przeczytać i mam nadzieję, że kiedyś pani Kinsella zawita także do moich drzwi. Pozdrawiam! 🙂

    • Myślę, że to najbardziej niewinne parówki w mniemaniu siedmiolatka, a co już o tym myślą dorośli, to już inna bajka. 😉
      Kinsella dowodzi, że potrafi znacząco wpłynąć na relaks, zdecydowanie poprawiając go i dodając radosnych iskierek. 🙂 Jeśli więc będziesz go potrzebować po powrocie z wakacji, to lektury tej autorki są jak znalazł. 😀
      Pozdrawiam 🙂

  • Z każdą Twoją recenzję Kinselli przekonuje się jak wielkie tyły mam jeśli chodzi o jej książki. I szczerze, nie wiem co bardziej poprawia humor: styl Kinselli czy Twoje recenzje jej książek. Na dzień dobry tymi parówkami mnie rozbroiłaś, mimo że nie jadam.

    • Ależ mi miło! 🙂 Dziękuję Martuś! 🙂 A Kinsella naprawdę nieźle sobie radzi, więc trzeba pochwalić jej pomysły i wciągać w przygodę z jej lekturami jak najwięcej osób, żeby ten rozrywkowy bzik udzielał się nie tylko mnie. 😉
      Serdecznie pozdrawiam 🙂

  • Nie jestem pewna, czy Lottie nie wkurzy mnie poważnie, ponieważ kto to widział, zrywać narzeczeństwo, bo coś sobie ubzdurał! Ale mimo tego sceptycyzmy jestem dość ciekawa, jak autorce udało się poprowadzić fabułę i wybrnąć z małego mezaliansu.
    Całusy!

    • Lottie jest pocieszna, chwilami irytująca, ale to tylko pokazuje, że autorka miała na nią pomysł i całkiem zręcznie go zrealizowała – to się ceni, zwłaszcza kiedy w wielu książkach spotyka się bezbarwnych bohaterów, nudnych jak flaki z olejem. 🙂
      Kinsella na szczęście napisała już sporo „rozrywaczy”, więc jeśli akurat „Noc poślubna” Cię nie przekonuje, to myślę, że inny tytuł ma szansę bardziej trafić w Twoje poczucie humoru i zdecydowanie je podkręcić. 🙂
      Buziaki! 🙂

    • Faktycznie 🙂 szeroki wachlarz lektur, więc trudno się nudzić. Do „Nocy poślubnej” podejdę na koniec, a inne zacznę czytać już niedługo. Porządnie mi tą Panią przedstawiłaś, jestem strasznie ciekawa!
      Cium!

  • Brzmi jak książka pełna humoru i sarkastycznych dialogów 😛

    P.S. Stworku, doszła książka?

    • Jest zabawna, jest jest. 🙂 Kinsella po prostu już tak ma. 😉
      PS. Awizo mnie powitało. Jutro odbieram i przystępuję do lektury. 🙂

  • Kochana, rozbroiłaś mnie totalnie tytułem tego wpisu i na dokładkę powaliłaś na łopatki podsumowaniem. Humor się Ciebie trzyma, a przez to i czytelnik wpada w dobry nastrój. Uwielbiam Twoje pozytywne podejście do tematów słodko-gorzkich.

    Pozdrawiam! No i może w końcu zapoznam się z autorką 😉

    • Jaka lawina miłych słów – dzięki Ci pięknie. 🙂 Humor stara się nie szwankować, a zwłaszcza po tak wpływających na radość lekturach. 🙂
      Zapoznaj się, zapoznaj. 🙂 Zwłaszcza to dobra lektura po takich ciężkich kalibrach jak „Bestia”. 🙂
      Serdeczności! 🙂

  • Monika Ś

    No parówki w babeczkach – to mnie zaintrygiwałaś 🙂 chyba będę musiała sięgnąć po tę książki Kinselli bo robisz mi na nie coraz większą ochotę 🙂