Wrocławskie ptaki ciernistych krzewów, czyli „Skazani na ból” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej

Agnieszka Lingas-Łoniewska „Skazani na ból”

„Skazani na ból” było moim pierwszym kęsem twórczości pani Lingas-Łoniewskiej. Musiałam sprawdzić, czy ja też dam tej książce tak wysoką notę i dołączę do osób ociekających entuzjazmem po lekturze.

Wiem, co znaczą niespełnione obietnice. To znęcanie się i zadawanie bólu osobie, której mówi się, że się ją kocha, obiecuje coś, a potem jednym słowem lub czynem zmienia te przyrzeczenia w nic niewartą kupkę gównianych banałów.

 

Aleks jest dwudziestolatkiem z teoretycznie niepatologicznej rodziny, jednak od małego był niezauważany, olewany i traktowany jak rzecz, którą można ładnie opakować, ale niekoniecznie obdarzać uczuciem. Kiedy miał dwa lata ojciec postanowił ułożyć sobie życie z inną kobietą, fundując mu przyrodniego brata. On został z matką, która nie umiała poradzić sobie ze swoimi uczuciami i popadła w depresję, tym samym skazując Aleksandra na ból – nie pierwszy w jego życiu.

Chłopak szukał akceptacji, chciał wreszcie poczuć się jak w rodzinie, znaleźć swoje miejsce w grupie. Trafił do skinheadów, chłonąc ich ideologię przesiąkniętą nienawiścią i nie mając skrupułów „wytatuować” na twarzy człowieka nie białej rasy bieżnika swojego glana, rozwalić jego miejsce pracy, czy też zrobić inną zadymę ociekającą brutalnością. Czy cokolwiek i ktokolwiek jest w stanie go zmienić? Czy istnieje siła, inna niż honor i rasizm, które mogą go napędzać? Czy krucha dziewuszka, pochodząca spoza grupy, jest w stanie przebić się przez tą wyuczoną skorupę nieczucia? Czy ktoś, kto nigdy nie kochał jest w stanie pokochać nad życie?

Wiem, wiem, powinnam przede wszystkim pisać o tym, że było bardzo romansowo i romantycznie, że sceny seksu (a trochę przesiedziało się na golasa) były napisane w sposób który akceptuję (choć jak wiadomo nie jestem zwolenniczką erotyków), że patrzyliśmy raz oczami Amelii, a raz Aleksa, że było duuużo wulgaryzmów, antysemickich dowcipów i kilka usterek w tekście, ale musiałam przywołać sylwetkę jednego z dwójki głównych bohaterów – tego zdecydowanie bardziej wyrazistego i kontrowersyjnego, bo próbuję zrozumieć czy tego faceta powinno się lubić, współczuć mu, czy może chociaż odrobinę zrozumieć jego zachowania…

A Amelia? Była dobrym tłem Aleksa, całkiem kolorowym, choć miała momenty głupiokozowania. Nie zaskoczyła mnie, choć może trochę in minus, bo zaślepiona miłością potrafiła zbyt wiele wybaczyć swojemu chłopakowi. Może jednak tak łatwo o tym pisać, kiedy nie stawało się przed takimi dylematami i wyborami mniejszego zła?

Mieszanka uczuć sprawiła, że o tej książce wciąż rozmyślam. Zastanawiam się, czy na pewno młodsze czytelniczki zrozumieją jej przekaz i nie będą patrzeć z pobłażaniem na czyny swoich chłopaków, tylko dlatego że jak sądzą są im przeznaczeni i wiara w to, że ich miłość zmieni cokolwiek w postrzeganiu świata przez na wskroś wsiąkniętego w podszytą chorą nienawiścią subkulturę faceta, nie będzie klapkami na oczach na zło, które jest wokoło. Taka moja pedagogiczna refleksja.

Ja, jako dorosły człowiek, kupuję tę historię i doceniam trud włożony w kreację bohaterów (ankiety wypełnione przez skinheadów zamieszczone na końcu książki), a przede wszystkim dziękuję, że mogłam wciągnąć się w powieść, wzruszyć w momentach romantycznych, ale też podumać nad tym, jak wiele można spierniczyć w dzieciństwie, a później dziwić się, że na tej nieprzygotowanej do życia glebie wyrasta ciernisty krzew, który nie tylko rani innych, ale także sam jest skazany na ból…


Książka bierze udział w wyzwaniach:

  czyli taniocha upolowana w promocji

  • Aż mam ochotę zapytać: siedziałaś na golasa? 🙂
    Jak rozmawiałam z autorką na Warszawskich Targach Książki, to szczerze namawiała mnie do lektury właśnie tej pozycji. Wiem, że poświęciła jej ogrom czasu, szczególnie w merytorycznym przygotowaniu subkulturowego tła, gdzie musiała wtopić się w to specyficzne środowisko. Przyznaję, że książkę mam od wtedy w planach i z pewnością w nią zainwestuję.
    Pozdrawiam serdecznie! 🙂

    • Hehehe, w pewnym sensie tak, bo jak się człek wciągnie w lekturę (a w tym przypadku wciągnięta byłam bardzo), to się wręcz włazi postaciom do łóżka. 😛 A skoro oni na golasa, to cóż… miałam włazić im pod kołdrę w ubraniu? 😛
      Super, że udało Ci się porozmawiać z autorką. Widać, że książka nie jest pisana tylko „z głowy”, co się ceni. 🙂 Ja po tej lekturze mam wielką ochotę poznać jeszcze inne jej dzieła, żeby przekonać się, czy znów dostarczy mi tak wielu wrażeń.

      Uściski! 🙂

  • Wiesz czym mnie przekonałas? Tymi ankietami, serio. Nie siegnelabym po nią, a teraz zmienilam zdanie.

    • Cieszę się. 🙂 Mnie zachęcano co rusz, więc upolowałam ją na Targach w Krakowie. Nie żałuję. 🙂 Mam nadzieję, że Ty również będziesz zadowolona z lektury! Czekam na Twoje wrażenia! 🙂

      Serdecznie pozdrawiam 🙂

  • Bardzo się cieszę, że dałaś się wciągnąć, że zostałaś wciągnięta i porządnie wytarmoszona 🙂 To naprawdę dobra książka, ważna i niebanalna. Wiem, że rzadko czytasz takie opowieści, ale myślę, że czasem warto – tak dla odmiany 🙂

    • Jak Ci pisałam w komentarzu – żałuję, że Cię nie posłuchałam i czytałam w chwilach, gdzie powinnam skupić się na czymś innym. 😉
      Hmm, czy rzeczywiście rzadko sięgam po New Adult? Może coś w tym jest (obawiam się młodzieńczego porywu uczuć i zrywu ubrań :P), chociaż co nieco mam już za sobą, niekoniecznie te pozycje z najbardziej rozchwytywanych półek. 😉 Będę jednak nadrabiać i ten literacki dział, o ile mi życia starczy na te wszystkie zaplanowane książki. 😉
      Buziaki!!

  • Kaśka P.

    Czytałam na wakacjach i szczerze… historia mnie nie porwała. Dlatego też raczej nie sięgam po autorkę 🙂