Niebezpieczne zabawy cegłą i grzebieniem w czosnkowym mroku, czyli „Utopce” K.Puzyńskiej

Katarzyna Puzyńska „Utopce” (V tom serii)

Na zapomnianej polanie było przecież ledwo kilkanaście niewielkich domostw, a tłumy, które zgromadziły się podczas ekshumacji, zdawały się nieprzeliczone. A może kluczowym słowem było: „zdawały się”? Ciemność wszystko przecież wyolbrzymia. Utopce wszystko wyolbrzymiają.

Lisie spojrzenie, mysia policjantka, gęsia skórka i krwiożercze nietoperze… – czyli zoologiczna wampiriada w wykonaniu Puzyńskiej. To już piąty tom sagi o Lipowie. Czy była lipa? 😉

W 1984 roku Gloria, niegdysiejsza aktoreczka, którą pojawienie się na świecie syna Wojciecha sprowadziło i usidliło w Utopcach, pragnie altanki w ogródku. Wierci mężowi, znanemu lekarzowi zajmującymi się badaniami nad tetraetyloołowiem, dziurę w brzuchu i kieszeni, byleby spełnił jej marzenie (a marzy jej się biba w altance z okazji jej czterdziestych urodzin). Podczas stawiania fundamentów okazuje się, że w miejscu, gdzie ma stanąć drewniana konstrukcja znajduje się rzekomo pochówek wampirzy. (Tu nastąpiło moje pierwsze uniesienie brwi i wymruczane słowo: „serio?”) Społeczność zamieszkująca Utopce jest bardzo przesądno-zabobonna, bo drzewa nazywa Leszymi (jest Syn Leszego i inni członkowie rodziny Leszego), hołdują innym prasłowiańskim tradycjom i w ogóle natura także jest jakaś taka horrorzasta, bo kiedy coś się dzieje, to wieje, a gdy się jedzie nocą do wsi, to ciemność jest gęsta i się lepi. No, ale wracając do trupa. Sąsiadka, hodowczyni świń i znawca wszelakich religii (podaje się również za medium), jest przekonana, że to krwiopijca, bo pochowano go głową do ziemi, ma w ustach cegłę i w ogóle niemalże czuć opary czosnku. Mieszkańcy chwytają to w mig, a gdy pojawia się pomysł, żeby szczątki przenieść na cmentarz, wznosi się zbiorowy lament, że wampir wszystkich pozabija. Niedługo później ginie zarówno syn Glorii, jak i jej mąż, a w altance zbudowanej mimo wszystko, leżą równo ułożone w kostkę ubrania zaginionych, a na desce widnieje ślad wampirzych kłów…

Sprawą sprzed trzydziestu lat zajmują się: Daniel, Emilia i Klementyna. Z Daniela zrobiono niewiernego pantoflarza szykującego się do ślubu z Weroniką, który nagle bawi się w wychowywanie nastoletniego syna i dzielnie znosi utarczki ze stereotypową przyszłą teściową (żeby choć jakiś zabawny dialog się z tego narodził, ale gdzie tam, ważniejsze jest tropienie wampira). Emilia, romansująca z prokuratorem (on ma tak straszną tajemnicę. TAJEMNICĘ, rozumiecie? Nie? To jeszcze kilka razy o tym napiszę, żebyście zachodzili w głowę, cóż to za sekret. Zakładałam, że będzie to coś typu blizna w kształcie pośladków na pięcie albo niezwykle owłosiony pieprzyk pod pachą, jednak autorka wymyśliła coś innego…) wysuwa się na pierwszy plan i wręcz odnosi się wrażenie, że MYSIA POLICJANTKA (specjalne podkreśliłam, bo to ulubiony zlepek słów autorki, żeby opisać sierżant Strzałkowską), z szarej mysiej policjantki zrobiła się błyszczącą mysią policjantką, bez której zarówno Daniel by zwariował, jak i pani Kopp. A skoro mowa o Klementynie, to o ile w poprzednich tomach była zarówno wredną starą babą, później szczeniacko zakochaną starą babą, to teraz jest… pochrzanioną starą babą, która nie może uwolnić się od Teresy i będzie o tym gadać pół książki (Puzyńska strasznie zepsuła tę postać i po cichu liczę, że ją prędzej czy później uśmierci, bo żal mi obrazu, który zrobiłam sobie w głowie, a on z tomu na tom niszczeje i Kopp staje się niezwykle irytująca i to jej poszukiwanie miłości zmierza w coraz bardziej absurdalnych kierunkach).

Przez chwilę zastanawiałam się, czy piąty tom sagi nie miały być w założeniu horrorem. Mnóstwo było scen z przyciszaniem muzyki, wgrywaniem odgłosu łomoczącego w piersi serca, kapaniem potu po plecach, używaniem zjawisk paranormalnych i sprawdzaniu zwieraczy pęcherza. Wszystko to zapewne miało wzbudzić nastrój grozy, niczym z „Psa Baskervillów” Doyle’a… ale nie trafiło do mnie. Za dużo było tego mhrrrroku! Zaskakujące było to, że trup zaczął ścielić się gęsto przez ostatnie kilkadziesiąt stron, a już całkiem bezsensowną wydała mi się scena z nożyczkami. Nie wiem, czy przypadkiem po lekturze „Utopców” nie spadnie też popyt na wieprzowinę…

Dlaczego czytam książki Puzyńskiej, skoro tak biadolę? No cóż, nie będę ukrywać, że lubię obserwować pomysłowość i rozwój twórczości autora, z którym „znam się” od jego debiutu, kiedy jeszcze o nim nie było głośno. Nadałam sobie takie niepisane prawo do marudzenia, skoro obcuję z tymi książkami od lutego 2014 roku i przedzierałam się przez te wszystkie „sierżant sztabowe”, „nadkomisarzów”, „starszych i młodszych posterunkowych” – czyli nazewnictwo, którym naszpikowane były początkowe tomy, a z których wreszcie pani Katarzyna zrezygnowała (na rzecz „mysiej policjantki” :P). Jestem ciekawa czy z lipowskiej gromadki autorka zrobi operę niezwykle mydlaną (powoli ocieramy się o mydełko), jakim tropem będą musieli podążać śledczy w kolejnym tomie… i z którą kobietą Daniel spłodzi córkę. 😛 „Łaskun” już wkrótce, przekonamy się.

 


 

Książka bierze udział w wyzwaniach:

  T czyli taniocha – książka upolowana w promocji (2)

 

25. motyw: wieś

 

  • Ciacho

    Ciekawi mnie bardzo ta Purzyńska, bo podobnie jak Bonda i Mróz stała się bardzo popularna z dnia na dzień. I dobrze oceniane sę jej książki. Czytałaś całą serię od początku?

    • Tak, czytałam całą serię, dlatego teraz pozwalam sobie pomarudzić i patrzę całościowo na to, jak zmienia się twórczość Puzyńskiej. 🙂

    • Ciacho

      i już pierwszy tom dobry? 🙂

    • Mnie się podobał „Motylek” i jak na debiut, to uważam, że był naprawdę udany. 🙂 Było trochę stereotypów, ale ładnie i zgrabnie połączonych w całość kryminalnej intrygi, więc czytało się przyjemnie (mimo obszernego tomiszcza). Polecam, żebyś przetestował Puzyńską i wyrobił sobie o niej zdanie. 🙂

    • Ciacho

      W tym roku znowu, oprócz znanych już mi autorów kryminału i thrillera postawię na jakieś nowe dla mnie nazwiska. Grygiera już sprawdziłem, a jest on też z Prószyńskiego, i mi się podobał, a to debiut był. Także na Puzyńską też na pewno postawię.:)

  • Przyznaj się, piszesz tak, bo chciałaś umeiecić „Utopce” w wyzwaniu jako horror! 🙂 Żartuję 🙂 Katarzyna Puzyńska jeszcze przede mną, ale w bliskich planach, mam nadzieję, że styl pisarki będzie przypominał mi choć lekko o kryminałach skandynawskich. Przy dłuższych seriach często jest tak, że niektóre tomy okazują się słabsze, albo ma się wrażenie o ich „inności”. Autor też człowiek więc przy pisaniu towarzyszą mu różne emocje i wpływa to na jakość poszczególnych tomów. Nie mniej jednak, do Lipowa niedługo zakupię sobie bilet 🙂
    Pozdrawiam serdecznie! 🙂

    • Puzyńska jest przyrównywana do Lackberg, więc pewnie znając klimat skandynawskich kryminałów będziesz bardziej doceniać… lub krytykować jej pisanie. 🙂 Ja nie znam zupełnie powieści z tamtych rejonów, więc patrzę na Lipowo bardziej po polsku i po polsku narzekam. 😉
      Bardzo ciekawa jestem jakie będą Twoje wrażenia po tej wycieczce na wieś. Oby więcej było pozytywnych! 🙂
      Pozdrawiam 🙂

    • Co to za spojlery w komentarzach powyżej? Aż strach patrzeć 🙂 Tzn. niechcący podejrzałam i wiem już co nieco 🙂
      Myślę, że saga ma szanse przypaść mi do gustu, lecz nastawiać się nie będę jakkolwiek 🙂

    • Żadne spoilery. 😉 Ot takie marginalne wątki. 😛
      Nie nastawiaj się, bo możesz zawiesić poprzeczkę za wysoko i książki Puzyńskiej mogą nie doskoczyć. 🙂 Co nie zmienia faktu, że warto na własne oczka się przekonać jak pisze ta nasza polska kryminalistka. 🙂
      Moc uścisków ślę :*

    • Tym bardziej, że książki będą wydawane także w Niemczech, Hiszpanii i kilku krajach latynoamerykańskich. Myślę, że w Lipowie tkwi spory potencjał 🙂

  • Kaśka P.

    Nie mogę się doczekać kolejnego tomu!

    • Ja też jestem ciekawa, co tym razem biega po wyobraźni autorki. 🙂 Zapowiedź makabrycznej inscenizacji na pewno jest intrygująca. 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • Uwielbiam ten tom! Klementyna była irytująca do granic, a z Czesławą to nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ona tak na poważnie:)? Tak czy siak, to zdecydowanie moja ulubiona część sagi.

    • No właśnie Cześka była opętana. Zabawy z czaszką, przetrzymywanie zakrwawionych ubrań, żeby skontaktować się z wampirem, bo uważała się za medium… Naprawdę myślałam, że Klementyna jest bardziej zrównoważona, ale najwyraźniej cola przeżarła jej mózg. 😛
      Cieszę się, że Ci się podobała. 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • Ja jestem świeżo po „Z jednym wyjątkiem” wypunktowałaś wszystko to z czego podśmiechuję się czytając Puzyńską. A Kamińskiego uśmierciła w końcu??, zaspoileruj trochę 🙂 no ale tego że autorka zrezygnowała ze stopni to nie wiem czy przeżyję.

    • W V tomie nie ma o nim ani słowa, więc nie wiem czy go uśmierciła, czy wyparował. 😛 Puzyńska jednak zadbała, żeby pojawiły się inni, często bardziej irytujący bohaterowie. 😛
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • Wiele pozytywnego o autorce słyszałam i w końcu muszę się skusić na jej książki 🙂 !

    • Skuś się, skuś. 🙂 Twoja imienniczka ma bardzo bujną wyobraźnię, więc z jej twórczością nudzić się nie będziesz. 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • Puzyńska! Ta kobieta przekonała mnie do polskiego kryminału i tchnęła we mnie wiarę w polskich autorów! „Utopce” mam na półce, ale planuję zabrać się za drugi tom cyklu o Lipowie.

    pozdrawiam,
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    • Super! 🙂 Świetnie, że miała na Ciebie tak dobry wpływ. 🙂 W naszych rodzimych autorach drzemie wiele talentów, warto odkrywać polską literaturę. 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • Mam nadzieję, że nie zostanę zjedzona… ale nie dałam rady przebrnąć przez pierwszą część tego cyklu. Choć byłam wytrwała i doszłam do połowy, nie mogłam się wciągnąć męczyłam siebie i inne biedne książki, które czekały na swoją kolej. Jak dla mnie zbyt dużo obyczaju, za mało kryminału 🙁 Ale wiem, ze jeszcze kiedyś sięgnę po książki Autorki, ponieważ widzę w niej potencjał, ale policjanci z wsi Lipowo, nie wzbudzili mojego zainteresowania 🙁

    • Ostrzymy sobie już noże i widelce. 😉 Żartuję oczywiście! 🙂 Każdy ma prawo do własnej opinii i szanuję to, poza tym żadna książka nie może zagwarantować, że trafi w gusta 100% czytelników. 🙂 Może kolejne podejście okaże się przyjemniejsze. 🙂 Znając płodność Puzyńskiej pewnie powstanie coś jeszcze oprócz lipowskiej sagi, więc może jakieś kolejne wytwory autorki bardziej przypadną Ci do gustu. 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • Niebieska zakładka

    Sceny z przyciszaniem muzyki, wgrywaniem odgłosu łomoczącego w piersi serca i kapaniem potu po plecach? Brrr…. Zdecydowanie jak dla mnie jest tutaj zawarta za duża dawka mhrrrroku. 🙂 Wolę nie nadszarpywać książkami swoich i tak wątłych nerwów. 🙂

    • To akurat w tym tomie było tak mhrrroczno. 😉 Zazwyczaj śledztwo nie mrozi tak krwi w żyłach, a matka głównego bohatera osładza czas z książką domowymi wypiekami. 😉
      Polecam skubnąć coś Puzyńskiej, żeby przekonać się o co cała ta wrzawa z tym nazwiskiem. 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • Kurcze, nie rozumiem jak mogłam jeszcze nie trafić na te autorke. Jest na nią bum i czuje sie poza głownym nurtem;)

    • Oj, to czym prędzej nadrabiaj zaległości, bo już kolejna książka na horyzoncie. 😉 Ciekawe, czy jej kryminały trafią w Twoje gusta. 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • Zacnie się uśmiałam czytając Twoją recenzję 🙂 Nie miałam jeszcze „przyjemności” z Puzyńską, ale powiem Ci, że paradoksalnie okrutnie mnie zachęciłaś. Nie sięgałam po cykl z obawy, że to po prostu kryminały jak inne, a nie przepadam za tym gatunkiem. Skoro jednak piszesz, że troszkę tu absurdalnie i trochę pachnie operą mydlaną, to ja koniecznie chcę przeczytać! Może nawet się trochę przestraszę i czasem pośmieję 🙂

    • Spróbuj, spróbuj. Puzyńska buduje wiele wątków obyczajowych, więc myślę, że mogłaby Ci przypaść do gustu. 🙂
      Życzę dużo śmiania i przestraszania w umiarkowanych ilościach, żeby nie zniechęciło do bogatej w tomy sagi o policjantach z Lipowa. 😉
      Serdeczne pozdrowienia ślę! 🙂

    • Nie omieszkam spróbować i choć pierwszy tom dopadnę 🙂

  • Wątek Teresy był beznadziejnie przegadany, a zęby wampira na desce? Niby po co wbijał zęby w deskę? Chciał wyssać żywicę? Lubie klimat powieści Puzyńskiej, ale pewne niedociągnięcia są zauważalne. Genialna recenzja!

    • Hehe, na pewno chciał sobie walnąć drinka z żywicy. 😀 Bo wampir działa jak Zorro, lubując się w pozostawianiu znaków, a że nie było szyi, to się musiał zadowolić deską, to przecież takie oczywiste i leżące w krwiopijczej naturze. 😉
      Zgadzam się, że o Teresie to już przegięcie, bo to się już kilka tomów ciągnie i chwilami miałam wrażenie, że to po prostu zapchaj-strony, żeby tomisko za bardzo nie schudło.
      Mimo wszystko dalej Puzyńską czytać będę, zwłaszcza po zapowiedziach tematyki „Łaskuna”. Ciekawe, czy podoła moim oczekiwaniom. 😉
      Serdecznie pozdrawiam 🙂