„Przeczytaj, zanim zabijesz swoją matkę”, czyli „Łyżeczka” Izabeli Szylko

Izabela Szylko „Łyżeczka”

Starzy jesteśmy wtedy, gdy większość ludzi wolałaby, żebyśmy już nie żyli.

„Łyżeczka” jest książką, która mnie zaskoczyła i poruszyła. Niepozorna okładka, krzyczący nad nazwiskiem autorki (swoją drogą pierwszy raz o niej słyszałam, choć to już druga jej książka!) napis: Przeczytaj, zanim zabijesz swoją matkę. Czego można spodziewać się po takiej lekturze? Super-hiper-duper wysublimowanego opisu rodzinnego mordercy? Sikającego krwią, zwłaszcza po zastawie stołowej, thrillera psychologicznego? Może na pierwszy rzut oka tak, ale jakże pozory mogą mylić…

Zalecenia przed przeczytaniem:

Ubierz piżamę, weź do rąk kubek gorącego kakao i daj się wygadać Majce.

Nie usprawiedliwiaj jej, nie lituj się nad nią, nie wybaczaj i nie tłumacz, tylko spróbuj zrozumieć…

Continue reading →

A przed nią bieży pingwinek, a nad nią lata… giez, czyli powieść epistolarna Marii Semple

Maria Semple „Gdzie jesteś, Bernadette?”

Czy jeśli jesteś w cudzym domu, nie masz czasem ochoty zerknąć do szuflady, żeby zobaczyć co też jest ukryte przed ciekawskim okiem? A czy kiedy ktoś, czytając w twojej obecności e-maila, uśmiecha się, a może nawet zaśmiewa, czy nie korci cię, żeby łypnąć okiem na jego treść? Czy kiedy listonosz się pomyli i do twojej skrzynki trafi list, który nie jest zaadresowany do ciebie, czy gdzieś w głębi serca nie chciałbyś/chciałabyś go otworzyć? Czy nie ma w tobie żyłki wścibskości i może nieco niezdrowej ciekawości, żeby zerwać czyjś owoc, nawet gdyby on był dla ciebie zakazany? Jeśli choć na jedno pytanie odpowiedziałeś/łaś twierdząco – wyrusz na poszukiwanie Bernadette! 🙂

Continue reading →

Wciąż żywy humor w „Martwym Jeziorze”, czyli słów kilka o debiucie Olgi Rudnickiej

Olga Rudnicka „Martwe Jezioro”, I tom serii Martwe Jezioro

w 2008 roku dwudziestoletnia Olga Rudnicka wydaje swoją pierwszą książkę. Nie zaczyna od ckliwej obyczajówki, nudnego dramatu, przewidywalnego dreszczowca. Porywa się na humorystyczną opowieść, w którą wplata kryminalny smaczek, romantyczną nutkę pikanterii i całkiem niezłe tło obyczajowe, a może raczej „tełko”. 😉 I to wystarczy, żeby wciągnąć!

Continue reading →

Do wiary nie potrzeba rąk i nóg, czyli o „Niezwyciężonym” Nicka Vujicic’a

Nick Vujicic „Niezwyciężony! Potęga wiary w działaniu”

Mam nadzieję, że ty i ja wykażemy się taką samą determinacją, odwagą i wytrwałością, żyjąc naszą wiarą i stosując ją w działaniu, tak byśmy byli błogosławieństwem dla innych ludzi.

Nick Vujicic nie ma rąk, ani nóg. Od zawsze. Niepełnosprawność jednak nie odebrała mu pogody ducha, ani chęci do urozmaicania swoich dni (Vujicic surfuje, pływa, podróżuje, jest szczęśliwym mężem i ojcem – po prostu żyje pełnią życia!). Odkrył, że jego kalectwo wcale nie musi go ograniczać, a wręcz może okazać się pomocne w ewangelizacji (nie da się ukryć, że to charakterystyczna persona, a co za tym idzie rozpoznawalna), a to, jak on radzi sobie z problemami, będzie motywacją dla zagubionych i narzekających. Pokazuje ludziom potęgę wiary w działaniu.

Continue reading →

Diabeł tkwi w… korporacji, czyli nowa powieść Olgi Rudnickiej

Olga Rudnicka „Diabli nadali”

Kaca leczy się na różne sposoby: jedni zagryzają go jajecznicą, inni piją sok pomidorowy. A czym wyleczyć kaca po kiepskiej lekturze? Czy na pewno zadziała „klin klinem”? Mam wątpliwości…

A może antidotum jest diabelski miodzik Olgi Rudnickiej? 🙂

Continue reading →

W Sandomierzu pieką placki, a ja mówię: basta Szacki! – czyli słów kilka o „Ziarnie prawdy” Miłoszewskiego

Zygmunt Miłoszewski „Ziarno prawdy”, II tom serii

Jeśli Grześ, idąc przez wieś, zbierałby zamiast piasku „ziarna prawdy”o których mowa w książce, to Polska zamieniłaby się w Saharę. Jeśli z każdą kobietą, pierw obejrzaną seksistowskim okiem, ląduje się w łóżku, to pan Szacki powinien pomyśleć o przeszczepie pewnego narządu, który zapewne mocno już jest zużyty i wyrozciągany. Jeżeli Sandomierz kojarzy się tylko z serialem telewizyjnym „Ojciec Mateusz” i wszystkie żarty i żarciki sprowadza się do tejże produkcji, to cierpię na chroniczny brak poczucia humoru i nie kupuję tego. Dawno nie czytałam tak irytującej książki, a to wszystko zasługa głównego bohatera…

Continue reading →

Masz doła? Pokoloruj bazgroła! – czyli „Doodle Invasion”

Zifflin, Kerby Rosanes „Inwazja bazgrołów”

Moda na kolorowanki, jako sposób na odstresowanie, jest już chwilami uciążliwa. Powstaje pierdyliard obrazków, mniej lub bardziej fantazyjnych, ceny kredek idą w górę, wydawnictwa prześcigają się, które więcej książeczek wypuści na rynek. Książkomaniacy i obrońcy przyrody biadolili na „Zniszcz ten dziennik”, ale już kolorowanki są cacy? 😉 Niestety z przykrością stwierdzam, że gro „treningów antystresowych” jest zupełnie nieprzemyślana! Istnieje kilka czynników, które dla mnie, potencjalnego kolorowacza, są BARDZO istotne przy wyborze „perły” z morza potencjalnych kandydatów do zakupu, a „Inwazja bazgrołów” jest idealną kolorowanką.  Dlaczego?

Continue reading →

Zakazany romans w zakazanej książce, czyli „Kochanek Lady Chatterley” Lawrence’a

David Herbert Lawrence „Kochanek Lady Chatterley”

Połączenie romansu, filozoficznych wynurzeń na temat nieśmiertelności, prawdy i miłości, okraszone peanem na cześć penisa… a to wszystko po to, żeby ukazać różnicę klasową, mentalność wielkopańskości początków XX wieku – no cóż, jak dla mnie, okazało się to nieco przekombinowane.

Swoją kontrowersyjną, przez lata zakazaną powieść, Lawrence – pasjonat śledzenia przemian zachowań w ludziach i ich odbicia w życiu społecznym, próbował wydać w latach 20-tych XX wieku. Opisywane w powieści sceny seksu wywołały skandal (myślę, że mimo wszystko więcej jest rozmów i myśli o spółkowaniu, a niżeli samego aktu płciowego), zmuszając autora do wyjazdu z purytańskiej Anglii.

Continue reading →

„Ostatnie lato w Nebrasce”, czyli nie-kryminał Nele Neuhaus

Nele Neuhaus „Ostatnie lato w Nebrasce”

Nele Neuhaus postanowiła swoją twórczością podbić serca większości grup wiekowych. Seria „końskich” książek o Elenie i Charlotte rozgrzewa wyobraźnię młodych nastoletnich dziewcząt, a kryminalne potyczki Olivera von Bodensteina i Pii Kirchhoff są prawdziwą ucztą dla starszych czytelników. Tym razem mamy obyczajówkę dla młodych dorosłych, podszytą romansem, z lekką nutką nastoletnich pragnień zdobycia świata i wyrwania się z codziennej nudy i nijakości. Czy taka odsłona pani Neuhaus również do mnie trafiła?

Continue reading →

Jak alfa i omega, początek i… „Kurtyna”, czyli pożegnanie Poirota

Agatha Christie „Kurtyna”

Bo widzi pan, ludzie na ogół boją się wyroku. Wolą wiadomości uspokajające. Po lekarzu spodziewają się słów otuchy i nadziei. Wolą łagodny syropek od gorzkiej prawdy. I to syropek podawany małymi porcjami. W końcu zdarzają się czasem cuda.

Wielki powrót do Styles pięćdziesiąt pięć lat później. Tu, gdzie wszystko się rozpoczęło, kończy się, zabierając z kart powieści cząstkę Artura Hastingsa. Ale to nie jest smutny, depresyjny finał, to pełna energii, barwna i dowcipna opowieść o spotkaniu przyjaciół po latach (który może zszarzeli i fizycznie oklapli, jednak ich umysły dalej są wielkie), o ostatnim wspólnym śledztwie i kubku słodkiej czekolady, która w towarzystwie małego Belga zawsze będzie smakowała najlepiej.

Continue reading →

Na początku było… Styles, czyli pierwsze spotkanie z Poirotem

Agatha Chritsie „Tajemnicza historia w Styles”

Poirot był drobny, niski i miał bardzo dziwaczną powierzchowność. (…) Schludność jego ubioru była wręcz nieprawdopodobna; sądzę, że pyłek na rękawie sprawiłby małemu Belgowi więcej bólu niż rana zadana pociskiem karabinowym. (…) Jako detektyw uchodził za gwiazdę pierwszej wielkości i niejednokrotnie wykrywał zbrodnie sensacyjne i na pozór nie do wykrycia.

Jak oliwa sprawiedliwa, tak w 1920 roku Poirot na karty powieści kryminalnych wypływa. To pierwsza powieść Christie, gdzie pojawia się wątek kryminalny i wąsaty jajogłowy detektyw, który poruszy serca i umysły wielu, bo szare komórki trzeba ćwiczyć, przyjacielu.

Continue reading →

„Co robią mrówki?”, czyli gdzie mrówka nie może, tam mrówkę pośle

Katarzyna Bajerowicz, Marcin Brykczyński „Co robią mrówki”, seria „Opowiem ci, mamo”

W swym mrowisku, pełne werwy

mrówki mrowią się bez przerwy,

a świerszcz zbytnio się nie trudzi,

na czym zagra, gdy się zbudzi?

Są książeczki, które trzeba przetestować na dziecku (oczywiście humanitarnie! ;)). Często rodzic/ciocia/wujek/babcia kupuje bajeczkę, bo to JEGO oczarowały obrazki, wierszyki czy piękna oprawa, a maluch po pobieżnym przekartkowaniu rzuca w kąt nawet bardzo drogą, wysadzaną błyszczącymi kamieniami lekturę. Mrówy jednak podbiły zarówno serducho zarówno dorosłych jak i malucha! 🙂

Continue reading →

„Przyjdź i zgiń”, czyli jakie kryminały czyta Poirot

Agatha Christie „Przyjdź i zgiń”

4:13 i cztery zegary. Stenotypistka martwiąca się, że niewidoma nadepnie zwłoki leżące w bawialni za sofą. Fikołek i blizna za uchem. Rudy kot i teatralna lornetka. Poirot i jego remont. Czy to wszystko można jakoś sensownie połączyć, żeby wyszła z tego wciągająca intryga? Wątpliwe… chyba, że się jest wróżką lub… Agathą Christie.

Poirot westchnął.

– (…) Ostatnio bardzo pilnie potrzebowałem problemu. Nie jest ważne, powiedziałem sobie, co to za problem. Może to być, jak u zacnego Sherlocka Holmesa, głębokość, na jaką pietruszka została pogrążona w maśle. Rzecz polega na tym, żeby problem istniał. Nie chcę ćwiczyć mięśni, tylko komórki mózgowe.

 

Continue reading →