„Rozgotowało się w Wodziejowicach”, czyli „Szynkadela” na patelni

Wiesław Pasławski "Szynkadela"

Wiesław Pasławski „Szynkadela”

Nasza polska dwustustronnicowa „Szynkadela”, produkt Wiesława Pasławskiego, to historia, w której absurd popycha groteskę, a ta ciągnie za sobą humor, miejscami nawet czarny. Dobra komedia ma to do siebie, że bawi, jednak nie przekracza granicy przesady, po której ból brzucha to niestrawność, a na nią nawet najlepsza śliwowica z piołunem nie zadziała. Czy tak było w przypadku tej książki?

Biznes jest jak narkotyk: wciąga i dla dobrego prosperowania potrzebuje coraz większych dawek, jednakże jednorazowy strzał może rozchwiać całą równowagę, wprowadzić w stan pieniężnej gorączki, bezsennych nocy z kalkulatorem, utraty kontaktów towarzyskich, znużenia fizycznego i wyczerpania nerwowego.

Historia zaczyna się od skarg, które wpływają do siedziby dobrze prosperującej firmy BykRol w Wodziejowicach. Rzekomo partia wyprodukowanych przez nich mięsiw okazała się obrzydlistwem okraszonym muchozolem. Skandal, wręcz międzynarodowy, bo ważą się losy kontraktu z Austriakami. Ówczesny prezes, Orłowski, próbuje najróżniejszymi sposobami ratować firmę, pierw serwując zwolnienia, następnie ogłaszając konkurs na nowy produkt, który podbije żołądki i podniebienia klientów. Zaczyna wrzeć i bulgotać, aż w końcu, popchnięty strzałą Amora i upity bimbrem z gumiaka Antek (nie wiem, czy ta strzała trafiła go w serce, czy może raczej w butelkę), stwarza wiekopomne dzieło, które z ziemniaków i kaszy gryczanej z dodatkiem mielonki, robi istny szał- Szynkadelę („dobry jak szynka, tani jak mortadela”). Owa maszyna jest źródłem wielu kłopotów, z którymi muszą zmierzyć się nie tylko właściciele BykRola, ale także mieszkańcy Wodziejowic, Murzyni, przedstawiciele ośmiu państw, znachorka, sokiści… i inni.

Książka podzielona jest na dwie części, można powiedzieć na takie sprzed szynkadeli i już po jej wyprodukowaniu (mniej więcej dzielą one książkę na pół). Według mnie pierwsza połowa jest lepsza, występuje w niej byk, który wesoło sieje spustoszenie, a także poznajemy nieco postacie występujące w lekturze (sporo ich). W drugiej części jest zdecydowanie więcej scen akcji, pościgów i wybuchów (wielu kwestii mój rozum nie ogarnia, muszę chyba wezwać Sherlocka :P). Widać zamiłowanie autora do motoryzacji, bo serwuje nam szybką jazdę luksusowymi samochodami, pędzący motor i inne motoryzacyjne nowinki. Czyta się szybko, kilka chochlików zawitało do tekstu.

Niestety zakończenie mnie trochę rozczarowało. Spodziewałam się albo otwartego, który pozostawiałby czytelnika z takim niedosytem i pytaniem jak potoczą się losy naszych bohaterów, albo iście urywającego sznurówki. Chociaż może po tej kaskadzie najróżniejszych pomysłów pana Pasławskiego, dobrze, że na końcu nie ma petardy? 😉

Komu polecam „Szynkadelę”? Miłośnikom filmów Machulskiego i Barei (sądzę, że były one natchnieniem dla autora;)), a przede wszystkim osobom z poczuciem humoru, które są gotowe przyjąć i udźwignąć groteskowe sceny, absurdalne sytuacje, które potrzebowały co najmniej superbohatera, żeby w ogóle mogły zaistnieć. Salwy z karabinów będą, ale czy śmiechu? Musicie przekonać się sami. 🙂


Za możliwość przeczytania „Szynkadeli” dziękuję autorowi. 🙂

 

  • Uuu, widziałam już gdzieś tą książkę, a po Twojej recenzji trudno się jej oprzeć! Szczególnie, jeśli lubi się filmy Barei 🙂 Stworku! Kiedy ja zdążę to przeczytać?

    • Stworek vel Oka

      Książka od niedawna na rynku. 🙂
      Krycha, Ty wybebeszasz książki w takim tempie, że na pewno znajdziesz czas! 🙂

    • Muszę! Jeśli rozchodzi się o mięso, Stworku, to choćby się paliło i waliło, na mięso, mięsiątko, mięsiwo, zawsze znajdę czas (a przynajmniej spróbuję!) Kosztem innych wspaniałości 😀

    • Witam

      Opinie o książce i fragment tekstu można znaleźć tutaj.
      http://www.szynkadela.pl

      Kupić ją można tutaj http://bonito.pl/k-1146423-szynkadela

      Jestem autorem. Co się tyczy końcówki, to wtedy wydawała mi się ona dobra. Nie stanowiło dużego problemu wymyślenie innej. Ale zobaczymy jakie będą opinie innych czytelników.

      Pozdrawiam

      Wiesław Pasławski

  • Niestety to zupełnie nie moje książkowe klimaty, chociaż utwór wydaje się wyjątkowo zabawny 😉

    • Stworek vel Oka

      To też nie całkiem moje klimaty (zdecydowanie najbardziej lubię wygrzewać się w promieniach kryminałów ;)), ale lubię czasem polekturzyć na inną nutę. 🙂 Będę czytać i pisać dalej, może kiedyś uda mi się wstrzelić w Twój książkowy gust. 🙂

  • Jednym słowem coś dla mnie, uwielbiam książki S. Michorzewskiego, które również zawierają mnóstwo absurdu i niedorzeczności, ale mnie niezwykle bawią i świetnie relaksuję się podczas ich lektury :)) Zapisuję tytuł, nie znam autora, ale podejmę się lektury tej książki, szkoda tylko, że to zakończenie takie bez petardy ;)) Kolejna genialna recenzja, już podczas jej lektury miałam niemały ubaw 😀 Haha, zakończenie urywające sznurówki, dobre! Zapamiętam ;))
    Tytuł dodaję do listy, zaintrygowałaś mnie, chociaż książka nie powaliła Cię totalnie, to jednak chcę ją przeczytać! Pozdrawiam, udanego wtorku!

    • Stworek vel Oka

      Znam Michorzewskiego póki co tylko ze „Wspulników”, ale już od dłuższego czasu poluję na jego „Cyrk”. 🙂 Tak, mnie on również nieźle ubawił. 🙂 Pozdrawiam serdecznie! 🙂

    • O 🙂 fajnie,że nie jest Ci obca proza S. Michorzewskiego 🙂 Wspulnicy podobali mi się bardziej od Cyrku 🙂 Ale nie zmienia to faktu, że twórczość tego pisarza bardzo mocno mnie ciekawi i z wielką niecierpliwością czekam na kontynuację Wspulników, podobno ma się ukazać jesienią tym razem pod tytułem Urzędnicy 🙂