Nagle przyszło ostre „Cięcie”, czyli rewelacyjny debiut Etzolda

Veit Etzold „Cięcie”

Parafrazując Hitchcock’a: książka powinna zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć.
Debiut Veit’a Etzolda przez 543 strony, ba! już nawet od okładki, zaburza względny spokój i serwuje doznania, które narastają z każdą minutą, z każdą budzącą się w „rybie” emocją. Dlaczego „rybie”? Bo „robak powinien smakować rybie, nie wędkarzowi”. A ten „robak”, jest WYŚMIENITY!!

Wydawało mi się, że widzę świat dookoła, że dostrzegam zło, bezmiar internetu i jego pułapki. Żyłam sobie jak pączek w maśle, a tu nagle przyszło ostre „cięcie”, które niosło za sobą przerażenie, strach, niesmak, brutalność i chaos.
Drżącą ręką przerzucałam kolejne strony, bo tak jak Clara Vidalis, często nie wiedziałam, czy chcę wiedzieć co przyniosą kolejne literki…

„Normalny człowiek – i to się odnosi do policyjnych profilerów, nigdy nie zdoła myśleć dokładnie tak, jak seryjny morderca, bo gdyby potrafił, sam by nim został. Może jednak wykorzystać jego zakrwawione buty, żeby przez jakiś czas w nich chodzić.”


Siedzimy więc bezradni i patrzymy na zionące nam w twarz zło i zepsucie. Narzędzia, obecny postęp techniczny wydają się być zawsze za Bezimiennym. To on dyktuje policji, co ma robić, kiedy i gdzie. Wydaje nam się, że mamy już właściwe buty, że przechytrzyliśmy zwyrodnialca… ale okazuje się, że są dziurawe, że wystaje z nich słoma, którą on tam wsadził, żebyśmy ją zauważyli i podążali jej tropem, ale rozmiar nie ten – kulejemy… i znów fiasko.

„Ludzie są jak papierosy, przyszło jej do głowy. Emocje potrafią ich rozpalić, a nadzieje i obietnice podtrzymują żar. A potem są wypaleni. Zdeptani i porzuceni. Świat to nic innego jak gigantyczna przepełniona popielniczka”.

To lektura dla ludzi o mocnych nerwach. To horror. To książka, która odrywa klapki z oczu, które są wygodne i pozwalają żyć jak w Matrixie.
„Bo gdzie inni byli cieniami, on był gęstym mrokiem.
Gdzie inni byli mordercami, on był śmiercią.
Był niczym i był wszystkim.
Był przerażeniem i strachem.
Był Bezimiennym.”

Nie każdy da radę spojrzeć mu w oczy…

  • Uwielbiam takie mocne lektury. To coś zdecydowanie dla mnie.

    • Stworek vel Oka

      Polecam! To naprawdę dobrze napisany i przetłumaczony trzymający w napięciu czytelniczy kąsek! 🙂

  • Uwielbiam emocjonujące pozycje, a od kiedy poznałam tytuł(i okładkę, zgadzam się, że już ona jest wstrząsająca) chciałam poznać tę opowieść. Tylko jest mały problem, rzadko sięgam po horrory.

    Pozdrawiam.

    • Stworek vel Oka

      Ja po horrory nie sięgam wcale, bo nie lubię opisów zjawisk paranormalnych ani jakichś innych strasznym potworów, a z tym kojarzy mi się horror i napięcie w nim budowane. W „Cięciu” jest świetnie utrzymywany poziom grozy, ale nie ma wyskakujących z szafy duchów. 🙂 Jedyne co może przerażać, to ludzka natura…

  • Wooow 😀 chyba przeczytam, totalnie zachęciłaś mnie recenzją! i to porównanie z rybą do mnie dotarło 😀

    • Stworek vel Oka

      Koniecznie! Naprawdę ja nie wiem czemu o tej książce się nie mówi! Ona jest świetna, zwłaszcza dla osób o mocnych nerwach! 🙂

  • Świetna recenzja! Również czytałam tę książkę i także przypadła do mojego gustu 🙂 Cieszę się, że i Tobie się podobała, spokojnie znajdziemy wspólny front i mam nadzieję, będziemy czerpały wzajemną inspirację do nowych lektur 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂

    • Stworek vel Oka

      Serdecznie dziękuję. 🙂 Widząc, jakie książki czytasz i to, że wiele z nich znajduje się i na mojej liście lektur, sądzę, że jeszcze niejedna wspólna książka przed nami. 🙂 Również gorąco pozdrawiam! 🙂