Zanim zacznę pisać o treści, „dziękuję” Wydawnictwu Literackiemu, że postarało się zepsuć mi lekturę „Inicjały zbrodni. Agatha Christie” autorstwa Sophie Hannah nie wprowadzając tłumaczeń, robiąc przedziwny format książki i tak pompatyczną okładkę, którą jak zobaczyłam, to miałam na wstępie ochotę zaprzestać czytania.
Hannah się starała, ale (cytując Lao Che) „wyście to po ludzku spartolili”.
Kiedy dowiedziałam się, że jakaś mi nieznana autorka chce wskrzesić Poirota, którego uwielbiam i który świetnie pobudza moje szare komórki, postanowiłam zrobić jedną mądrą rzecz – poznać twórczość Sophie Hannah. Zaczytałam się w jej książkach, poznałam jej styl, polubiłam ją i czekałam, co też wykluje się z tego poirotowego zmartwychwstania.
I jak dla mnie było nieźle. Był mój kochany Belg, który może trochę przesadzał z francuskim (a WL nie raczyło przetłumaczyć, cóż on tam plecie, przeważnie oburzony), jednak jego szare komórki, mania wielkości były jak najbardziej na miejscu (trochę bardziej przypominał mi on wykreowanego przez Davida Sucheta serialowego Poirota, co zupełnie mi nie przeszkadzało, bo jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana takim aktorem w tej zacnej roli). Nie było Hastingsa, ale za to był jakiś inny chłopek roztropek, aczkolwiek nieźle małpujący zachowanie wyżej wymienionego. Sama historia może nie urywała pupy, jak dla mnie była przewidywalna i na pewno, gdyby porównywać ją z twórczością Christie, nie byłaby w czołówce tych, których się nie zapomina.
Tylko jak można czerpać radość z książki, kiedy jej oprawa i forma skutecznie zniechęcają do czytania? Nie wiem czemu nagle do twórczości Sophie Hannah ma prawo WL. Wcześniej jej powieści wydawało GJKsiażki i było nieźle. No, ale jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
A czy tą samą miarą mogę oceniać tę pozycję Sophie Hannah? Nie sądzę. Moja sympatia do tej autorki, a przede wszystkim do jej twórczości ani trochę nie zmalała, kiedy ponownie spotkałam się z Poirotem.
Czy polecam książkę? Tak, ale ZDECYDOWANIE NIE JAKO PIERWSZĄ pozycję autorstwa Sophie Hannah.
Warto poznać twórce, zanim obrzuci się go hejtem.