Powiedz szczerze: co sądzisz o śmierci na komputerze? czyli „Jeden za drugim” Chrisa Cartera

Chris Carter „Jeden za drugim” (V tom serii)

Zawsze mamy wybór, tak? A co z wyborami, których dokonują inni ludzie i w rezultacie to twoje życie, a nie ich, całkowicie się zmienia? Gdzie wtedy jest nasz wybór?

Kiedy na spotkaniu autorskim, a było to podczas promocji świeżo upieczonego na soniadragowym ruszcie „Rzeźbiarza śmierci”, Carter uznał, że w Polsce nie wydano jeszcze jego najlepszych książek, mój apetyt na wytwory jego wyobraźni tylko wzrósł. „Jeden za drugim” okazał się co najmniej srebrnym medalistą (choć myślę, że mocno pozłacanym) w dotychczasowej kolekcji jego świetnych thrillerów.

Kiedy rzeczywistość staje się zbyt nierealna, by móc nadać jej jakikolwiek sens, ludzki umysł stwarza czasem własną wersję prawdy.

„Jeden za drugim” już na „dzień dobry” serwuje takie uderzenie niepokoju, że musiałam mocniej chwycić się lektury, żeby drgające ręce nie przeszkadzały mi we wchłanianiu kolejnych wersów tej przerażającej historii. Do Huntera dzwoni facet, każąc wejść mu na stronę internetową. Po uzyskaniu obrazu na monitorze detektyw dostrzega zamkniętego, w czymś na kształt szklanej skrzyni, mężczyznę, na wskroś wystraszonego i proszącego o pomoc. Jednak Robert nie może ulżyć jego mękom, może jedynie zdecydować jaką śmiercią umrze ofiara… Spalić czy utopić? Co wybrać, kiedy nie ma opcji: wolność i życie?

Nawet najmniejszy wgląd w umysł sprawcy może się okazać wielkim krokiem w kierunku jego schwytania.

Autor tak skonstruował tę kryminalną intrygę, żeby zabójca był nieuchwytny, a widownia internetowego widowiska stale się powiększała, sprawiając, że dreszcze wywoływały nie tylko brutalne zbrodnie (dosadne opisy nie dla czytelników o słabym żołądku), ale przede wszystkim fakt, że ludzie angażowali się w wymierzanie wyroków, nic nie wiedząc o ofiarach  i wystarczył im jedynie napis: „winny”, żeby zechcieli pobawić się w Boga…

– Zabiję cię – szepnął kobiecie prosto do ucha.

Zabrakło jej tchu. Jej ciałem wstrząsnęły histeryczne konwulsje.

Mężczyzna roześmiał się.

– Jeżeli to cię przeraża… – na ułamek sekundy zawiesił głos dla większego efektu – … poczekaj, aż usłyszysz, jak mam zamiar to zrobić.

Carter kolejny raz także zadbał o to, co jest dla mnie wisienką na torcie w jego powieściach – wtrącenia psychologiczne. Wydaje mi się, że mało kto umie tak umiejętnie, obierając psychologiczny punkt widzenia, wytłumaczyć zjawiska społeczne, ludzkie zachowania i wybory, których dokonują nie tylko sprawcy zbrodni, ale też ich otoczenie czy też przypadkowi świadkowie. I jak świstak siedzi i zawija w sreberka, tak autor serii o Hunterze swoją wiedzę owija w przystępną treść, która dodatkowo ubarwia i tak bardzo dobry thriller, myślę że punktując tym nie tylko w moich oczach.

Czego mi brakowało: jakiegoś ułamka nawiązania do postaci z poprzedniej części. Okej, może Carter chce pisać swoje książki tak, że nie trzeba iść chronologicznie, żeby wkręcić się w historię Huntera, ale mimo wszystko czuję jakiś taki lekki, ale taki wręcz wagi piórkowej, zawód, bo ten poboczny kobiecy wątek był czymś co czyniło Roberta bardziej ludzkim, a nie tylko dosypywało brokatu do jego i tak lśniącego geniuszu. Kto wie, może jeszcze nie wszystko stracone? 😉

Pozostaje z niecierpliwością oczekiwać kolejnych tomów (25. stycznia jest już całkiem blisko! 😀), bo po „Jeden za drugim” czuję, że Carter jest jednym z czołowych hodowców moich ciarków i tak łatwo nie odda tego jakże zaszczytnego tytułu. 😉

 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga! 🙂

  • Wstyd na mnie, bo zatrzymałam się na „Egzekutorze” i zabrać się nie mogę. Z każdą recenzją kolejnej książki Cartera u Ciebie i Miłki mój carterowy wyrzut sumienia staje się coraz większy. Coś trzeba zrobić nie ciążył tak bardzo. Pozdrowienia z Łobzowa.

    • Czytaj, czytaj, bo Carter naprawdę szlifuje swoje „kilerowskie” umiejętności 🙂

    • Gwarantuję, że jak się już zbierzesz, to wpadniesz po uszy :), bo tak jak zauważyła Miłka – Carter rozkręca się zbrodniczo i naprawdę te obecne mrozy są niczym, w porównaniu z wytworami jego wyobraźni. 😀
      Uściski z Olszy! :*

  • Świstak – bezcenne! 🙂
    Masz rację, Carter z dbałością podchodzi do umiejętności psychologicznych Huntera. Aż miło się patrzy, jak bohater tak sprytnie analizuje otaczającą go rzeczywistość. Jestem ciekawa, czy autor poświęci kiedyś więcej uwagi samemu Robertowi, w końcu nie może on żyć jedynie swoją bezsennością i pracą 🙂 Czekam na „Geniusza zbrodni” i już czuję, że będzie mocno.
    Pozdrawiam Stworku serdecznie! 🙂

    • Nie zapominaj Miłeczko jeszcze o hunterowskiej whiskey. 😉 Ja już naprawdę nie wiem, czego się spodziewać po Carterze, bo jak widać potrafi nie tylko wciągnąć w intrygę, ale też coraz bardziej zagęszczać gęsią skórkę u czytelnika. 😉 Ale masz rację, chętnie poznałabym bliżej Roberta i myślałam, że Alice w tym zabiegu pomoże, ale taki guzik! 😛 Na szczęście książki wciąż się piszą, więc myślę, że CC nas jeszcze zaskoczy! 🙂

      Moc pozdrowień ślę! :*

  • Brzmi jak książka idealna dla mnie! Czemu jeszcze nie czytałam żadnej powieści autora?!
    Koniecznie muszę nadrobić, ale chyba zacznę od początku serii, dla spokoju mojego czytelniczego sumienia 😉

    • Polecam, naprawdę polecam! 🙂 „Krucyfiks” był świetnym debiutem, więc musisz się przygotować na to, że jak już wkręcisz się w przygodę z serią o Hunterze, to możesz mieć problem z oderwaniem się od lektury. 😉 Tego z serducha życzę! 🙂

      Serdecznie pozdrawiam 🙂

  • Kaśka P.

    Ooooo, coś zdecydowanie dla mnie!

    • No to zdecydowanie nie zwlekaj z lekturą! 😀

      Serdeczności przesyłam! 🙂

  • Znamy się tylko z widzenia… Ach, gdybym miała więcej czasu, dłuższą dobą czy może więcej determinacji – wciągnęłabym z przyjemnością, a tak? A to to trzeba czekać na wolna chwilę, na więcej takich wolnych chwil…

    • Mam nadzieję, że uda Ci się znaleźć te wolne chwile i przede wszystkim siły na czytanie! <3
      Cartera warto! Bo póki co otwarcie nie dłubał w oczach, tylko dokonywał inne masakry… 😛 umiejętnie przy tym wciągając czytelnika w kryminalną intrygę. 🙂
      Mam nadzieję, że kiedyś się skusisz albo Ci w tym pomogę. 😉 To groźba. 😉

      Buziaki! :*