Wszystko może się nie udać, a jednak są tacy, którym się udało i którzy przekonują nas, że robienie tego, co w głębi duszy chcemy robić, nie jest egoizmem, ale wyborem.
Dziś będzie rymem, bo ma poetycka dusza
pod wpływem takich lektur łatwo się wzrusza
i choć to książka bardziej dla młodzieży
starszy także spędzi z nią czas jak należy.
Jonasz, przez rodziców na cześć Kofty nazwany
brzdęka na gitarze z kumplami, póki co nieznany,
rodzice pragną jednak żeby wyszedł w świat,
wszak chłoptaś ma już prawie siedemnaście lat.
Wysyłają go więc na Korsykę, na obóz językowy,
ten pomysł na początku nie jest kolorowy,
lecz dzięki nowym osobom, które wkrótce pozna
nałapie tyle emocji, których dotychczas nie doznał!
Laura, Bean, Ariel, Ping-Pong oraz Łydka,
sprawią, że ta wyprawa nie będzie płytka.
Powstanie lista ważnych spraw do zrobienia
i będą testowane „prawa pierwszego połączenia”.
Nie będzie seksu i scen wyrozbieranych,
papier nie nasiąknie śliną namiętnie całowanych,
a mimo to złapie się romantycznego duszka,
który trafi do większości, jak nie każdego serduszka.
Gro życiowych przemyśleń również się wynurzy,
co po skończeniu lektury myślenie o niej wydłuży.
I choć to było moje pierwsze z tą autorką spotkanie,
satysfakcja niezmarnowanego czasu w pamięci zostanie,
bo to była całkiem mądra młodzieżowa książka,
warto więc wydać na nią pieniążka. 😉
Cieszę się, że na krakowskich Targach panią Tomczyszyn spotkałam
– autografem i uśmiechem książkę oznakowałam.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
N czyli z nazwiskiem autora, które cię rozbawiło
-
- 20. książka, której tytuł zaczyna się na tę samą literę, co Twoje imię