Czy we śnie powiesz „tak”, czy „nie”? czyli „Silver. Pierwsza księga snów” Kerstin Gier

Kerstin Gier „Silver. Pierwsza księga snów” (I tom trylogii)

Kiedy zobaczyłam grubą okładkę „Silvera”, te drobiazgi na niej, to oko (oj wcale nie patrzyłam przychylniej, bo jakoś tak ksywkowo się wpasowałam ;)), nie mogłam się powstrzymać, żeby jej nie dotknąć, a przede wszystkim sprawdzić, czy treść będzie równie atrakcyjna co książkowe opakowanie. I do teraz zachodzę w głowę, jak to się stało, że miałam przeczytać jeden rozdział, miałam tylko na chwilę przerwać lekturę innej książki, pooglądać graficzne ozdobniki stron… a tu wita mnie spis treści na końcu! Ja się pytam, kiedy? To chyba sen! A skoro o snach mowa…

Jak mawiał Sherlock Holmes? Kiedy wykluczysz to, co niemożliwe, wówczas to, co zostanie, musi być prawdą, jakkolwiek nieprawdopodobnie brzmi. Tylko co zostawało, gdy nie dało się wykluczyć niemożliwego?

Olivia Silver, zwana Liv, lat piętnaście, wraz z siostrą Mią, dzięki swoim rodzicom (szczególnie niezwykle zapracowanej i kochliwej mamusi) mogły zwiedzić świat. Pewnie niejedna spragniona podróży dusza westchnęłaby tu z zazdrością (bo ilość miejsc, które zobaczyły siostry była naprawdę całkiem spora), gdyby ta cała tułaczka nie oznaczała ciągłych przeprowadzek, zmiany szkoły, a także braku przywiązywania się do przyjaciół, nie mówiąc już o jakiś nastoletnich zakochiwaniach (bo po co tworzyć parę, skoro zanim się obejrzysz mamusia zafunduje ci nowe mieszkanie na końcu świata?). Tym razem los rzuca je do Londynu, gdzie wizja małej wiejskiej chatki roztaczana przez rodzicielkę, okazuje się kolejną obiecanką cacanką i wynajętym mieszkaniem. Nad ich głowami, już na lotnisku, zbiera się chmura o intensywnym zapachu specyficznej odmiany sera…

W Anglii piętnastolatka nie tylko musi przywyknąć do nowej prestiżowej szkoły, nowych członków rodziny i kota, ale przede wszystkim wytropić, a to sprawia jej największą frajdę (jest fanką Sherlocka, ciekawe czy tego z Cumberbatch’em :P), o co chodzi z zielonymi drzwiami z jaszczurkowatą klamką, które widuje w snach. I dlaczego spotyka w nich czwórkę szkolnych przystojniaków, do tego na cmentarzu? Co oni tam robią? Dlaczego te sny są takie realne? Liv koniecznie musi wziąć to pod lupę!

-Najciekawsze rzeczy to te najbardziej niebezpieczne – powiedziałam cicho. – I na przekór wszystkiemu trzeba je zgłębić.

-A może właśnie dlatego.

Kerstin Gier zafundowała już czytelnikom „Trylogię czasu” („Czerwień rubinu”, „Błękit rubinu”, „Zieleń szmaragdu”), którą koniecznie muszę nadrobić, żeby móc powiedzieć, czy początek nowej trylogii tej autorki trzyma poziom w porównaniu do dotychczasowych jej dzieł. Jedno jest pewne – „Silver” czyta się sam. Napisany jest z humorem, lekkością i ma to tajemnicze „coś”, co nie pozwala oderwać się od lektury. Chwilami zastanawiałam się, czy zbyt często nie jest poruszany wątek dziewictwa (wszak większość bohaterów nie skończyła lat osiemnastu), ale czy w nastoletnim wieku, zwłaszcza panowie, nie są takimi erotomanami gawędziarzami? Myślę, że nawet niektórzy z tego nie wyrastają. 😉  Ciekawym zabiegiem jest wrzucenie między rozdziały postów z plotkarskiego szkolnego bloga, a że nie znamy tożsamości wykonawczyni wpisów, dodatkowo bardziej przyglądamy się bohaterom, szukając ich potknięcia, które da nam odpowiedź, kto smaruje takie rewelacje i zawsze pierwszy wszystko wie najlepiej.

Wydaje mi się, że w „Czasie żniw” Samanthy Shannon spotkałam się z wątkiem snów, widzenia we śnie i tego, że można czegoś w nich dotknąć. Gier jednak poszła dalej, dając do zrozumienia, że nie tylko kreujesz swój sen, ale przez drzwi do twojej sennej krainy może wejść każdy, a co za tym idzie poznać twoje najskrytsze marzenia i pragnienia. To zarazem ekscytujące, magiczne jak i niebezpieczne, bo przecież nie każdy życzy ci dobrze…

Przyczepić się muszę, może to błahostka, ale odczułam niedosyt jeśli chodzi o tłumaczenie pochyłej czcionki. Nie wszystkie łacińskie zwroty, niemieckie i angielskie zostały przełożone na polski. Owszem z kontekstu można się wiele domyślić, jednak co tu kryć – nigdy nie byłam językowym orłem, więc chwilami nerwowo zadrgała mi brew, kiedy nie do końca wiedziałam czy moje „Kali jeść” oznacza faktycznie wzmiankę o jedzeniu, czy może jednak „Kali” chciał, na przykład skorzystać z toalety…. Łudziłam się, że w załączniku na końcu książki, gdzie mamy spis postaci i objaśnienie systemu angielskiego szkolnictwa, będę mieć choć kilka potwierdzeń swoich lingwistycznych zagwozdek… no niestety, muszę iść na kawę z wujaskiem google (podczas lektury nie mogłam, za bardzo byłam wciągnięta :P).

Koniec marudzenia, podsumujmy. „Silver” to taka smaczna młodzieżówka, w której autorka, oczko za oczkiem tka barwną historię w sennej krainie z tysiącami drzwi, intrygując przemyślanymi i wyszczekanymi postaciami. W tym wszystkim nie zapomina o wątkach, które niepokoją i choć chwilami absurdalne, wciąż ciągną czytelnika ku nieznanemu, sprawiając, że ślinka już cieknie na myśl o kolejnych tomach tej magicznej opowieści. Kolejna księga już we wrześniu – nie mogę się doczekać!

 

Za magiczną wędrówkę po snach dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina! 🙂

Media_rodzina

 


Książka bierze udział w wyzwaniu:

  6 czyli sześć tytułów, które polecisz innym, bo wbiły cię w fotel w 2016 roku (9)

  • Ilekroć widzę te okładkę, mam ochotę mieć te książkę tylko po to, żeby stała sobie na półce;p

    • Coś o tym wiem. 😉 Naprawdę wydanie jest piękne. 🙂 A i treść niezwykle zadowalająca. 🙂 Polecam się przekonać na własnej czytelniczej skórze. 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • Czytałam trylogię czasu, ale było to bardzo dawno temu, więc nie wiem, czy mój osąd jest aktualny, ale wtedy bardzo mi się podobało. Już chyba nie sięgnę po książki tej pani, może kiedyś… nie wiem, szybciej chyba moja siostra, ale dobrze wiedzieć, że wciąż pisze i nawet jej to wychodzi 🙂
    Cium! :*

    • Ja tam się czasem lubię odmłodzić i z sentymentem powspominać swoje naście lat. 🙂 Rozumiem Kryś, że w Twoim sędziwym wieku, to już nie czytuje się młodzieżówek 😉 ale może zerkniesz siostrze przez ramię, chociażby na rewelacyjną okładkę. 🙂 Warto. 🙂
      Buziaki :*

    • Ajaja, sędziwy wiek, raczej nie chcę psuć wrażenia. Często odkrywam, że wracając tylko szkodzę swoim dobrym wyobrażeniom o książce i autorce :). Okładkę z chęcią zobaczyłabym na swojej półce i skoro Tobie się podobało, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że również mi pozycja przypadnie do gustu! Zaufam, ale nie obiecuję :*

  • Okładka piękna, ale nazwisko autorki mnie trochę odstrasza, czytałam Trylogię czasu Gier ale bez ochów i achów, obawiam się że tutaj może być podobnie.

    • Rozumiem. 🙂 Nie ma co zmuszać się do lektury, skoro ma ona nie być przyjemnością i okazją do relaksu. 🙂 Ja jeszcze nie miałam okazji czytać jej wcześniejszych książek, ale chcę to nadrobić. 🙂
      Serdeczności ślę 🙂

  • Z pewnością niektórzy młodzieńcy, że się tak po szlachecku wyrażę, nie wyrastają z owitego pewną wstydliwością tematu, jakim jest erotyzm 🙂 Ta publikacja nieco mnie kusi, nie samą fabułą, a raczej pewną wyrazistością 🙂 Może kiedyś się skuszę! Pozdrawiam 🙂

    • Autorka sprytnie wplotła wątki fantastyczne, a nasza główna bohaterka podchodzi sceptycznie do tego co się wyprawia, więc to dodatkowy atut – nie mamy naiwnej kózki, która wierzy we wszystko, co powiedzą kumple. 🙂 Gdybyś Miłeczko chciała się odmłodzić – polecam. 🙂
      Buziaki! :*

    • To odmłodzenie w moim podeszłym wieku może być całkiem na miejscu 🙂

  • Trylogia Czas okazała się świetną lekturą, a okładka tej książki tak przyciąga mój wzrok że nie mogę się powstrzymać. I nie mogę się na nią napatrzeć. Koniecznie muszę tę powieść przeczytać.

    • Super! 🙂 Nie powstrzymuj się więc! 🙂 Życzę przyjemnej lektury. 🙂

  • Kiedyś czytałam Trylogię czasu może i nadejdzie pora bym skusiła się na tę książkę ? Zobaczymy 😉

    • Myślę, że skoro ugryzłaś już twórczość Gier, to i ta książka może okazać się smakowita. 🙂 Polecam 🙂

  • Hmmm… Nie moje klimaty, ale mimo to… Ciekawe czy mnie by wciągnęła. 🙂

    • Na pewno byłaby piękną ozdobą Twojej bogatej biblioteczki, dodatkowo jest sporo opisów krajobrazów… więc to kolejne zachęty. 😉 Może kiedyś się skusisz, po jakiejś ciężkiej dawce kryminalnej… 🙂
      Serdeczności ślę 🙂

  • Aaa, teraz dopiero ogarnęłam, że to ta autorka od Trylogii Czasu! Czytałam ją kilka lat temu i to była taka średnia młodzieżówka, ale czytało się ją błyskawicznie. Biorąc pod uwagę że lubię czasem po takie książki sięgnąć, Silver będę miała na oku (takim jak na okładce 😉 ).

    Trochę słabo, że nie ma tych tłumaczeń, przecież nie każdy zna niemiecki czy łacinę!

    • Ja po Trylogię czasu sięgnę, jak tylko upoluję, bo ciekawa jestem wcześniejszych pomysłów autorki. 🙂
      To prawda, trochę przeszkadza brak wygwiazdkowania tłumaczeń, ale i tak czyta się przyjemnie i błyskawicznie. 🙂
      Trzymam Cię za… oko. 😉
      Pozdrawiam 🙂

  • Czytaj Kochana Trylogię czasu, bo jest super. Czyta się migiem ( pewnie twórczość Gier ma to do siebie). Na Silver ostrzę pazurki.
    Co do łaciny, jest ona mą piętą Achillesa i tez zapewne bym się wkurzała, że nie tłumacza cytatów, a nie lubię obcować z wujkiem Google podczas lektury.
    Bardzo tez mnie cieszy, że autorka sięgnęła po senna symbolikę, która bardzo mnie interesowała i nadal interesuje.
    Ściskam :*

    • Chętnie przeczytam, o ile zdobędę… bo jeśli chodzi o papierowe książki to posucha… Mam nadzieję, że ktoś wznowi wydawanie. 🙂
      Ja miałam łacinę w liceum, całe trzy lata… ale to było równie straszne jak fizyka. 😛
      Ciekawe, czy „Silver” Cię nie zawiedzie, będę wypatrywać Twoich wrażeń po lekturze. 🙂
      Moc buziaków :*

    • Polecam zatem nawiedzanie bibliotek, prawie każda ma w swych zasobach te serię 🙂 za szybko nie wypatruje moich wrażeń, bo trochę mi zejdzie zanim dorwe się do tej książki 😉

    • Chcę swoje. 😉 Jestem zdecydowanym kolekcjonerem książek i lubię czytać je bezterminowo, obklejać zakładkami, a że o Trylogii czytam dużo pozytywów, to tym bardziej nie zadowoli mnie biblioteka. 😉 Ot taki ze mnie zdziwaczały dziwaczek. 😉

    • Taa, słyszałam o takiej przypadłości 😉 Ja uwielbiam biblioteki, zawsze wracam z naręczem książek, choć nie wszystkie udaje mi się przeczytać 😉

      P.S. Dziękuję za wyświetlanie mego posta konkursowego, dzisiaj zauważyłam <3

    • Ja zdecydowanie wolę książki pierwszy raz pomacać, a w bibliotece to raczej niewykonalne. 😉

      PS. Od początku konkursu banerek siedzi. 🙂 Bo uważam, że warto wziąć w nim udział. 🙂

  • Czasami brak tłumaczenia jest lepszy – ale w tym też istotna jest konsekwencja.

    • Za bardzo mnie rozpieszczono z tłumaczeniami i teraz jak mnie nie uraczą wyjaśnieniem na marginesie, to marudzę. 😉

    • W pełni rozumiem. Tylko czasem to tłumaczenie jest tak nieadekwatne, że wolałabym bez 😉

  • Powiem Ci, że mam mieszane uczucia. Przeczytałam „Trylogię czasu” i uważam ją za gniota. Z drugiej strony chyba mam ochotę dać drugą szansę a ostatnio jestem pozytywnie nastawiona do lekkich młodzieżówek. 🙂

    • O proszę, zazwyczaj spotykam się z entuzjazmem odnośnie Trylogii czasu. Tym bardziej chcę ją przeczytać, żeby obaczyć po której stronie barykady stanę. 😉
      „Silver” chociażby dla okładki warto mieć, bo naprawdę jest ekstraśna. 🙂
      Serdecznie pozdrawiam 🙂

  • Pingback: „Kwak rudy nie szczyty” czyli „Czerwień rubinu” Kerstin Gier |()