Wpis dziś będzie zupełnie nietypowy i z książkami nie będzie mieć praktycznie nic wspólnego. Będzie taką malutką „łodzią podwodną”, która co nieco wynurzy garstkę informacji o mnie. Zapraszam na Rozmaite POPISANIA Gagatki. 🙂
Muszę przyznać się do mojego wielkiego uzależnienia. Jest ono nieuleczalne i z tego co wiem, nie istnieje żadna terapia, która skutecznie pozwoliłabym mi z nim walczyć. Jestem uzależniona od liter.
Książki od zawsze działały na moją wyobraźnię jak śmigło na helikopter, jak koła na samochód i inne rzeczy, które wprawiają coś w ruch. Dlatego muszę pisać, bo jak nie będę pisać, to pęknę, wybuchnę, eksploduję. Już jako dziecko pisałam pamiętniki, rozdziały książek (taaaak, kiedyś łudziłam się, że będę w stanie napisać jakąś powieść, która przyniesie mi chwałę, a dzieciaki w szkole będą uczyć się o mnie ze szkolnych podręczników ;)), czy też skrobałam wiersze do szuflady. Później nadeszły czasy internetu, więc założyłam bloga (może ktoś jeszcze pamięta te blogi na onecie, co to miały tak kolosalnie długie adresy… ;)), zaczęłam udzielać się na różnych forach, w gazie internetowej mojego liceum jako jeden z dziennikarzy i wciąż pisałam, nakręcona tym, co zaserwowały mi czytane w tamtych czasach książki. Nigdy nie miałam trudności z rymowaniem, więc potrafiłam w pięć minut napisać bajeczkę dla dzieci, ułożyć życzenia urodzinowe czy też świąteczne albo napisać jakąś śmieszną anegdotkę o otaczającym mnie świecie, tak od ręki. Brrr, brzmi to jak przechwałki, ale zupełnie nie o to mi chodzi, więc przepraszam jeśli ktoś odebrał to jako zadzieranie nosa. 🙂
Gdzieś tam w moim życiu słyszałam, że mam lekkie pióro (dziękuję za te komplementy, są dla mnie bardzo cenne!) i że powinnam napisać książkę. Wiele razy próbowałam to robić, bo zarówno moje życie byłoby dobrym scenariuszem dla powieści, jak też moja fantazja dzielnie podsuwa mi mnóstwo pomysłów, często niedających mi spać. Tak się jednak nie stanie, ponieważ nie umiem pisać w pojedynkę, o czym przekonałam się już kilka lat temu, odkrywając na forum dział opowiadań grupowych, potocznie zwanych RPG-ami (czy ktoś przypadkiem nie widział już gdzieś tych literek na mojej stronie? 😉 ). Pisanie w parze, czy też z większą grupą ludzi jest tym, co mnie nakręca, co sprawia, że ta nagromadzona po lekturze książek energia może znaleźć swoje ujście. Kreowanie postaci, wczuwanie się w ich sposób patrzenia na świat, sprawia mi ogromną frajdę. Obecnie biorę udział w kilku opowiadaniach grupowych na forum pewnej gry przeglądarkowej. Gdyby ktoś chciał zerknąć, o czym mówię, to moje posty pisane pod pseudonimem Okamgnienie można znaleźć:
- >>> TUTAJ <<< – wystarczy kliknąć 🙂 – to opowiadanie dwuosobowe, o wdzięcznym tytule „One thousand face of (not) Grey (romans, komedia). To dla mnie wyzwanie, bo nie czytałam „Greya” (o Grey’u natomiast sporo), więc wcielanie się w rolę dyrektora, który traktuje kobiety przedmiotowo jest niezwykle wymagające. 🙂
- >>> TUTAJ <<< – wystarczy kliknąć 🙂 – tym razem jest to historia osadzona w świecie dotkniętym katastrofą jądrową. Uczestnicy projektu „Nowa Ziemia” zostali zamknięci w bunkrze na dwanaście lat. Ja piszę jako Vincent, którego idolem jest Johnny Bravo. Chwilami jest zabawnie. 😉
Bez obaw jednak, ten blog wciąż będzie o książkach i o tym, co myślę po ich przeczytaniu, bo gdyby nie lektury nie umiałabym postawić przecinka w dobrym miejscu (okej, przyznaję, że przecinków często stawiam za dużo, ale czasem uda mi się trafić w miejsce, gdzie rzeczywiście powinien on się znaleźć ;)). Chcę się moją miłością do książek dzielić i mam wielką nadzieję, że wraz ze wzrastającą liczbą czytelników będzie również rosła liczba osób, które będą ze mną pisać opowiadania grupowe. Taki mam niecny plan, hej! 🙂