Że Rudnicka płodnością pisarską grzeszy
jednych to smuci, drugich wręcz cieszy,
bo oto kolejna seria się szykuje
i tym razem autorka w brunetkach gustuje. 😉
Co zmalowała w interpunkcyjnej rodzince
i kogo zmieliła w kryminalnej maszynce?
Czy nudą wiało, czy humor króluje,
i czy po „Świnkach” się zrehabilituje?
Żyjemy w świecie, w którym określają nas cyfry.
W rodzinie Przecinków zdrada nastąpiła,
żona na młodszą cizię się wymieniła.
Rozwód wydaje się wręcz konieczny,
tylko jak spłacić kredyt hipoteczny?
Emilia – płodna pisarka (niczym Rudnicka 😉 ),
zrobi wiele by mąż jej nie wycyckał.
Wywiadu udzieli, zmieni fryzurę…
robiąc ślubnemu problemów furę.
Rudnicka ma słabość do mundurowych,
którzy podbijają serca kur domowych,
więc nadzieja przez chwilę była nie byle jaka,
że nie będziemy mieć policjanta, a strażaka! 😉
I co wcale nie będzie jasne jak słońce
w książce będą babcie na męski ród biadolące,
jednak, co podkreślą, nie są fobami homo…
Przez nie będzie pod górkę – wiadomo!
– No i nie zapominaj, Adelo, że nawet gdy Emilka zostanie blondynką, to i tak się wyda, że jest brunetką, gdy tylko ściągnie majtki.
Mimo że długo rozkręcała się książka,
nie była to nieznośna, czytelnicza bolączka.
Autorka zabawną historię stworzyła,
która do twarzy uśmiech przykleiła,
choć może nie tak wielki i słodki jak szarlotka,
ja czekam na kontynuację. No i KROPKA. 😉
Książka bierze udział w wyzwaniach:
T czyli taniocha upolowana w promocji
- 23. macierzyństwo