Kilka poTARGAnyCH słów, czyli Krakowskie Targi Książki 2016

Krakowskie Targi Książki 2016

Uzbrojona w ciekawość i niedawną wypłatę, dzięki zaproszeniu od Wydawnictwa Sonia Draga (mogłam zadzierać nosa jako gość branżowy! 😉 ) zawitałam do hali EXPO w Krakowie. Jak się czułam jako debiutant na tej imprezie? Co mnie urzekło, co rozczarowało? Rzeknę słów kilka.

Były to moje pierwsze Targi Książki, choć tak naprawdę ich termin był fatalny, bo przed Wszystkimi Świętymi mam zupełnie inne plany i praktycznie do początku października nie brałam ich pod uwagę. Jednak jak się nie skusić, kiedy Wydawnictwo wysyła zaproszenie? 🙂 Myślę, że każdy początkujący/mało znany bloger/zwykły czytelnik dostając szansę darmowego uczestnictwa, a przede wszystkim czując się w jakiś sposób dostrzeżony, po prostu skacze z radości i wywraca swoje plany do góry nogami, więc nie mogłam nie dołączyć do grona tych podjaranych i choć na jeden dzień Targów pójść musiałam. 🙂

Z jakim nastawieniem wyruszyłam? Byłam przede wszystkim ciekawa tej masy wydawców, kontaktu z żywym autorem i w ogóle chciałam przeprowadzić swoje prywatne badanie czytelnictwa, które rzekomo ma się marnie w naszym kraju. Przy okazji chciałam się przekonać ile znajomych buziek zobaczę, bo przecież wielu blogerów ujawnia swoje facjaty, niektórzy nawet obwieszają się plakietkami z nazwami swoich stron, więc trudno nie dostrzec ich w tłumie. I widziałam Anię z Myśli i słowa wiatrem niesione, a także grupkę pstrykającą fotki z Knedler na stoisku Novea Res. W kolejce do wejścia w „korytarzu” dla blogerów też było sporo osóbek, które podejrzewam o prowadzenie bloga (szósty zmysł Stworka 😛 ). Oczywiście do nikogo nie zagadałam, jak przystało na ninję. 😉 Wciąż nie czuję się nickiem rozpoznawalnym w blogosferze, więc obawiam się, że gdybym otworzyła buzię w nadziei rozpoznania, to dostałabym odpowiedź w stylu: „Stworek? A co to takiego?” 😉 Może będzie jeszcze kiedyś okazja wykonać śmiały krok i się odważyć uścisnąć dłoń człowiekom z branży. 😉

ktk-2016-1Coś, co podobało mi się ogromnie to życzliwość, którą spotykało się co krok. Mijałam wiele osób, które prosiły nieznajomych o to, żeby pstryknęły im fotki, czy też potrzymały torebkę z książkami, bo chcieli się przepakować. Nawet stanie w kolejkach często było okazją, żeby wymienić parę ciepłych słów ze współkolejkowiczami. Sami autorzy, którzy rozdawali autografy w gratisie dawali też uśmiech, podobnie osoby obsługujące na stoiskach (jaką radochą było poznać panią Martę z Wydawnictwa Media Rodzina i móc osobiście podziękować za współpracę :)). To było świetne, naprawdę.

Poza tym czytanie! Ludzie czytali, czy to w zakamarkach stoisk wydawnictw, czy też w kolejce do osób, od których chcieli złowić autograf, nie wspominając o ogromnej kolejce chcących wymienić książki w akcji lubimyczytac.pl (ludzie koczowali na karimatach po kilka godzin! ). Czuło się prawdziwe święto czytelnictwa. 🙂

targi-krakow2

Nie ukrywam, że byłam też w szoku, kiedy błąkając się w poszukiwaniu numerku D-coś tam zostałam złapana przez autorkę, która zadała mi pytanie – istny haczyk – „czy lubi pani kryminały?”. I tak oto stałam się bogatsza o książkę, której nie planowałam kupić, ale asertywność była tak zaskoczona, że nie mogłam odmówić. 😉 Próbowano mnie też kusić poezją, ale że nie widziałam w niej rymów, to grzecznie podziękowałam. 😛

Ale żeby nie było, że tylko wszystko było super. Nie było. Nad jednym, nad czym najbardziej ubolewam, to niestety ceny. Rabaty, które dawały wydawnictwa były po prostu mizerne. Podobała mi się akcja Prószyńskiego i sk-i, który podczas spotkania autorskiego przeceniał książki owego autora o 50%. To było zacne! Szkoda, że akurat Rudnickiej posiadam wszystkie dzieła (no dobra, nie mam „Lilith”…), łącznie z „Granatem”, więc nie skorzystałam z promocji. Za to u innych rabaciki -20%… albo i mniej, to niestety cios dla portfela i co tu dużo kryć – tanie internetowe księgarnie wygrywają w walce o klienta.

Druga sprawa: ciasnota. O ile były miejsca, gdzie spokojnie minęłyby się dwa albo nawet trzy dziecięce wózki, to niestety podczas spotkań autorskich, kolejki jakie się tworzyły skutecznie blokowały przejście, a jak swoją pupę jeszcze do tego wepchał Pikachu, to już w ogóle chodziło się po suficie. 😉

Kolejna kwestia – błędnie przypisane numery. Nagryzmoliłam sobie plan, gdzie mam nabyć jakie tytuły (taką sobie zmalowałam „nić Ariadny” do tego targowego labiryntu). Niestety nie wiem do tej pory, gdzie było Wydawnictwo MAG, a taką miałam ochotę na „Szóstkę wron”… Może gdybym obeszła z wysoko zadartym nosem każdą alejkę tej wielkiej hali, to bym znalazła to, czego szukam, o ile wcześniej nie rozdeptałby mnie wciąż rosnący tłum. 😉

Podsumowując: naładowałam się pozytywną energią, postawiłam pierwszy krok na tej międzynarodowej imprezie i rozochociłam się na podobne tego typu spędy miłośników czytelnictwa. Myślę, że w przyszłości będę szukać kompanów, żeby Targi (kto wie, może nie tylko krakowskie!) obłazić w parze lub grupie większej, bo wtedy jakoś czas na pewno płynąłby milej i w ogóle jeszcze radośniej. Mam też nadzieję, że nikogo nie odstraszyły krajobrazy kominów, gruzów i w ogóle powiedziałabym wręcz krakowskiego zadupia otaczającego halę i nikt nie zawrócił w drodze na ten zatłumiony spektakl, zdobywając upragnione książki, a także ciekawe doświadczenia po spotkaniach z autorami. I co najważniejsze: mam ogromną nadzieję, że spotkamy się za rok! 🙂

A co z Targów przytargałam? Ot kilka książeczek… Były większe plany, ale ceny nie zachęcały, więc pozostaje mi zacząć pisać list do Świętego Mikołaja, może się zlituje i taniej te lektury upoluje. 😉

ktk-2016-ksiazki

 

  • Strasznie żałuję, że się nie spotkałyśmy. Ja też do bardzo odważnych nie należę, ale z targi na targi odzywam się do coraz to nowych blogerów, których kojarzę 🙂 Może następnym razem i Ty się zdecydujesz 🙂 Planujesz przyjazd do Warszawy na wiosnę?

    • To były moje pierwsze Targi, więc byłam spłoszonym szarym stworkiem. 😉 Jednak jak oglądam zdjęcia, na przykład z Twojej relacji, to żałuję, że nie przełamałam nieśmiałości i nie podeszłam do osób, które rozpoznałam w tłumie. Chciałabym jeszcze kiedyś wziąć udział w podobnej imprezie, żeby nie tylko nałapać książek, ale przede wszystkim poznać ludzi podzielających moją książkową pasję. 🙂 Na Targi w Warszawie mam ochotę, ale nie wiem czy będzie to wykonalne przez wzgląd na moją pracę… Zobaczymy. 🙂 Nie mówię stanowczego „nie”. 🙂

    • To w takim razie trzymam kciuki, żeby Ci się udało 🙂 A jak nie to może spotkamy się za rok 🙂

  • Natalia Łubińska

    Ja miałam przypadek, ze jedno wydawnictwo miało dwa numerki, a jak zapytałam właściciela wydawnictwa, to mówił, ze tego stanowiska nie ma. :/
    W tym roku, na Targach w weekend to naprawdę była ciasnota… zwłaszcza jak dali o 10 taką osobę jak Margaret, a o innej porze Martynę wojciechowską

    • Dokładnie! C35! 😉 W ogóle jakieś chochliki się powkradały na stronę i spis wydawców, przez co jak nie obeszło się dwóch skrzydeł całej hali, to niestety można było przegapić stoisko z książkami, których się poszukiwało. 🙁
      Jak przybyłam w niedzielę zaraz po 10-tej, to było całkiem przyjemnie, ale kiedy tylko wybiło południe, doszły wielkie łażące pluszowe kurczaki i inne sQulki… to nie było zbyt komfortowo i poszturchiwań nie było końca.
      Ale i tak jest radość, że Polacy czytają! 🙂 Warto się o tym przekonać na własne oczka. 🙂

    • Natalia Łubińska

      Ja tuż po 12 zniknęłam z hali Targów, bo miałam dosyć.
      Właśnie, te 37% kłamie, – jest Nas więcej !

  • Zazdroszczę Wam Targów :0 czytam różne relacje i bardzo mi szkoda, że nie mogłam być. Do Krakowa mam daleko i musiałabym mocno nadwyrężyć swój budżet, a na to mnie nie stać 🙂 mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy na podobnej imprezie i nie będziesz tak nieśmiała 🙂

    • Rozumiem Cię doskonale, a na pewno krakowscy właściciele hostelów i innych pokoi do wynajęcia tylko żerują w takim czasie na gościach targów… Na szczęście coraz więcej miast organizuje tego typu akcje książkowe, więc jest spora szansa, że i Tobie uda się wziąć udział w podobnej imprezie. 🙂 Kto wie, może ja wtedy też wyjdę z ukrycia… 😉
      Serdecznie pozdrawiam 🙂

  • Gratuluję vipowskiej wejściówki;D może za rok się wybiore, też będę chciała dołączyć do jakiejś grupki, w kupie raźniej 😉
    A tak w ogóle – były tam dzieci? Może nie w wozkach, ale takie kilkuletnie? Czy nie ma sensu zabierać ze sobą że względu na ścisk?

    • Pewnie w godzinach największego ruchu na niektórych „trasach” byłoby ciężko, aczkolwiek widziałam wiele osób z dziećmi i wydaje mi się, że zarówno maluchy, jak i rodzice nie zostali stratowani. 🙂 Poza tym na kilku stoiskach były sofki i krzesełka dla maluchów i pani czytała bajeczki, a szkraby z zainteresowaniem wsłuchiwały się w te opowieści, więc myślę że nawet najmłodsi mogli na Targach skorzystać. 🙂

  • Też zauważyłaś, że Pikachu zajmował pół alejki??? Cóż za trwonienie wolnej przestrzeni i jeszcze wyobraź sobie, jak te wszystkie puchate stworzonka musiały mieć ciepło w środku…
    Ja ubolewałam nad brakiem miejsca w szatni i rosnącym tłumem, który uniemożliwiał swobodne poruszanie. W sobotę był istny tajfun ludzi przy Martynie Wojciechowskiej, a przechodziłam tamtędy chyba z cztery razy (jakbym nie mogła innej drogi znaleźć… 🙂 ).
    Mam ogromną nadzieję, że uda Ci się wpaść na Targi do Warszawy, gdzie polecam się jako wierne (naprawdę!) towarzystwo 🙂
    Pozdrawiam serdecznie!
    ps.: kominy nadały trochę zgrozy, ale hala EXPO wpasowała się w ten klimat 🙂

    • Nawet wolę o tym nie myśleć, bo ja chwilami czułam jak mi pot kapie po pupie, a co dopiero taki pluszowy tuptuś!
      Czekam na Twoją relację (pisałaś, że koło środy ma się pojawić, prawda? 🙂 ), bo jestem ciekawa Twoich wrażeń tak obszerniej opisanych. 🙂
      Coraz bardziej mam chętkę na Warszawę, ale zobaczymy czy będzie to realne. 🙂 Będę pamiętać, że mogę na Ciebie Miłeczko liczyć. 🙂
      Uściski!

    • Moja relacja będzie jutro przed południem, ale wyjątkowo nie będzie zbyt obszerna… Miałam zbyt mało czasu więc zrezygnowałam z rozmów z samymi wydawcami. Będę nadrabiać w Warszawie! 🙂
      Również ściskam! 🙂

  • Stworku, świetna relacja. Bardzo żałuję, że nie mogłam się z Tobą spotkać (co prawda ninja, ze mnie ze względu na gabaryty, byłby marny, ale za taran mogę robić) 🙂 Mam nadzieję, że uda nam się spotkać na jakiejś innej imprezie. Cieszę się, że targi nie były kompletnym fiaskiem, że ten debiut masz za sobą i że wróciłaś (mam nadzieję!) w jednym, niezadeptanym kawałeczku!

    Ściskam mocno :*

    • Wszystko przed nami Puchatko. 🙂 Na szczęście tego typu imprez przybywa, więc prędzej czy później nasze książkowe ścieżki się skrzyżują. 😀 W sumie dzięki Tobie skusiłam się na kilka książek (jak polowałam na panią Chutnik, to przy okazji uzupełniłam swoją biblioteczkę w „Bestię” i Orbitowskiego. 🙂 ). 🙂 Masz mój portfel na sumieniu. 😛 Oczywiście żartuję. 🙂
      Na szczęście wróciłam w jednym kawałku, może byłabym bardziej rozczłonkowana, gdybym dała się deptać więcej niż jeden dzień. 😉
      W przyszłym roku na czas Targów biorę wolne i śmigam od początku, a co! 😉 Taki jest chytry plan. 🙂 I zabieram ze sobą odwagę do przełamywania lodów z innymi blogerami. 🙂 Ufff, co za noworoczne postanowienia. 😉

      Moc uścisków ślę! :*

    • Ja się postaram przybyć w przyszłym roku, ale kto wie, jak to będzie… Mam zamiar wrócić na etat, więc pewnie czasowo może być gorzej. Nie wiem, nic dziś nie wiem.

      „Bestia” i „Inna dusza” – uwielbiam!

  • Ciacho

    Widać podekscytowanie typowe dla debiutanta takiej imprezy. Jednak nie jest się w stanie przekazać tych emocji ludziom, którzy nigdy nie byli i sami się nie przekonają. Fajnie, że skusiłaś się pierwszy raz (świetna sprawa, że samo wydawnictwo zaprosiło), bo pewnie teraz już nikt Cię zachęcać nie będzie musiał. 🙂 Ciasnota i słaba organizacja to minusy z jakimi się spotykam czytają relacje z Targów Krakowskich, ale zawsze ta atmosfera, przebywanie wśród autorów, branie podpisów, robienie fotek, zamienienie kilku słów, poznanie innych blogerów – nadrabia to z nawiązką i aż chciałoby się jechać zaraz na kolejne takie spotkanie. 🙂 Ubolewam, że nie udało mi się z Krakowem, ale fajnie mi się chociaż czyta wśród znajomych blogerów, że dobrze się bawili. Za rok może będzie okazja się spotkać w jakimś gronie. 🙂

    • Oj tak, przeżywam Targi jak stonka wykopki. 😉 I masz rację, że po Targach aż chce się więcej! 🙂 Myślę, że po Twojej relacji ze Śląskich Targów byłam jeszcze bardziej nakręcona na te w Krakowie, więc tym bardziej się cieszę, że mimo niedogodnego terminu przybyłam, zobaczyłam, słów kilka nakreśliłam. 😉
      No i cóż, pozostaje napisać tylko: DO ZOBACZENIA! 🙂

      Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • Byłam w piątek ( kiedy jeszcze można było swobodnie przejść) i sobotę, jak wychodziłam z Hali nie wiedziałam jak się nazywam. Targi mają swój urok, ale te tłumy, w których czuję się źle. Chyba i tak najbardziej lubię spotkania autorskie pod Globusem,w Matrasie na Rynku, albo Kryminalne Czwartki z kacykiem. Szkoda, że nie udało się spotkać, albo nie przełamałaś swojej wstydkowatości. Następnym razem, może jeszcze przed targami się uda.

    PS Maga też nie znalazłam, choć przechodziłam przez halę Dunaj kilkakrotnie …

    • Wow, Marta, Ty to jak widzę garściami bierzesz z kulturalnego życia Krakowa. 🙂 Fajowo! 🙂
      Ja to nigdy nie jestem na bieżąco, muszę znaleźć jakąś stronkę, żeby wiedzieć kogo gościmy w grodzie Kraka. 🙂
      Ten pierwszy targowy krok zrobiony, więc myślę, że spotkanie teraz już jest bardziej realne i pewnie wstydek następnym razem zostanie wypchnięty do kąta.

      Ale pech z tym MAGiem… Spartolili oznaczenia, nie ma co. 🙁

  • Mea Culpa/ Z książką do łóżka

    Tyle się naoglądałam relacji, że czuję jakbym tam była i wszystko widziała, ha ha 🙂

    • Coś w tym jest. 😀
      A najfajniejsze jest to, że niby wszyscy piszą podobnie, a każdy inaczej. ^_^
      Serdecznie pozdrawiam 🙂