To było jak wykopanie taboretu spod nóg skazańca. Cały świat zastygł w pozornej ciszy będącej jedynie fazą lotu, po którym mordercze szarpnięcie sznurka zakończy jego żywot.
Do powieści historycznych często podchodzę jak do kałuży: teoretycznie zakładam jaka będzie, nie spodziewając się jej głębi, a przede wszystkim wydaje mi się, że zabrudzi mój „czas na rozrywkę” notkami historycznymi wagi ciężkiej, które przywołają niemiłe wspomnienia zakuwania na niezbyt lubiany przedmiot w czasie szkolnej edukacji. „Czas tęsknoty” musiał swoje przeleżeć na mojej półce, żebym wreszcie zdecydowała się na tę lekturę. Czy książka, jak wino, im dłużej poleży, tym lepiej smakuje? 😉
Piotr Ochocki, młokos z Warszawy studiujący architekturę, przybywa do Bedryczan (rodzinnej wsi swojej matki), żeby „podlać” pamięcią swoje korzenie. To tereny Kresów, gdzie miesza się kultura polsko-ukraińska, a stosunki między tymi dwoma państwami są bardzo napięte. Ochocki zatrzymuje się u pani Marii, przyjaciółki swojej rodzicielki, która wraz z córką Martą prowadzi gospodarstwo. Ładna, szesnastoletnia blondyneczka wpada w oko warszawiakowi i wszystko wskazuje na to, że obydwoje mają się ku sobie, aż do momentu, kiedy z cerkwi nie popłynie melodia ukraińskiej pieśni. Jakaś nieznana siła pociągnie Ochockiego w kierunku świątyni, choć w ten sposób łamie ostrzeżenia o nieprzekraczaniu sąsiedzkich granic… Staje oko w oko ze Swietą, córką przywódcy ukraińskiego zgrupowania walczącego o wolność dla swojego państwa, i ma się wrażenie, że Romeo i Julia wyemigrowali z Werony na Kresy. Co na to Marta? Czy polsko-ukraińska miłość przetrwa wojnę?
Los nie na darmo nosi jako drugie imię, Fortuna. Zgodnie ze swoją kobiecą naturą bywa kapryśny i zmienny.
Pan Grzegorzewski tak skonstruował swoją powieść, że mamy szansę poznać historię nie tylko Piotra i Swiety, ale jeszcze kilku osób: Janka, Kuby, Iwana, a także innych mieszkańców Galicji, którzy stają w obliczu ataków nie tylko ze strony niemiecko – sowieckiej, ale także sąsiadów Ukraińców (rzeź wołyńska). Wydaje mi się, że jest to niecodzienne przedstawienie realiów II wojny światowej. Zdecydowana większość książek o tej tematyce skupia się na potyczkach dwóch wielkich mocarstw, nie uwzględniając, że w niektórych rejonach agresorów było znacznie więcej. Autor w posłowiu wspomniał, że starał się złagodzić opisy makabry dokonanej przez nacjonalistycznych Ukraińców, a mimo to są one wciąż niezwykle przerażające.
O ile pierwsza część książki jest bardziej obyczajowa i opisuje dojrzewające łany, miłość i spory sąsiedzkie, o tyle w drugiej mamy zdecydowanie więcej militariów i działań wojennych, zarówno w kraju, jak i zagranicą. Przewijają się postacie Stefana Roweckiego, generała Sosabowskiego i jeszcze kilku osób, które autentycznie walczyły w obronie Polski. Udało się autorowi umiejętnie poprzeplatać ich losy z literacką fikcją, nie powodując nieprzyjemnego w odbiorze zgrzytu.
Książkę, mimo trudnej tematyki, czyta się bardzo dobrze. Ilość historycznych faktów nie przytłacza, a historia Piotra i Swiety nie jest obleczona lukrową chmurką byle jakiego romansu. Plastyczne opisy, wielość zdań, które dają do myślenia, sprawia, że „Czas tęsknoty” nie jest banalny i według mnie, wyróżnia się na tle powieści historycznych, zwłaszcza umieszczonych w okresie II wojny światowej.
Warto było w końcu sięgnąć po tę książkę. 🙂
Książka bierze udział w wyzwaniach:
C czyli czwarta książka ze stosiku (1/4)
POWIEŚĆ ZALEGAJĄCA NA REGALE
9. wojna w tle