Wdzięk szczegółów ledwie dozwala myśleć, czy całość oznacza co więcej nad marzenie nocy Świętojańskiej. Sztuka ma naturę snów i marzeń, nielogiczność fantazyjną. Najsprzeczniejsze żywioły schodzą się tu i ocierają: duchy, królowie, szewcy, poczwary… los rozprasza i łączy, kropelka soku zmienia serca, widma zjawiają się i nikną, groza rozwiewa się śmiechem, miłość przeistacza w złudzenie.
Słowa Józefa Ignacego Kraszewskiego idealnie oddają sens „Snu nocy letniej” Szekspira. Nie ukrywam, że miałam z nią lekki problem i dopiero tekst wyżej wymienionego pana, pozwolił mi uporządkować sobie wszystko, czym uraczył mnie ten znany angielski dramaturg.
Dzieło wybitne i na pewno mocno kontrowersyjne, jak na tamte czasy. Wydaje mi się, że bez znajomości realiów tamtej epoki, szekspirowskich przytyków, nie da się w pełni docenić tej lektury. Momentami zabawne, czasem jednak (możliwe że to przez przeplatanie raz rymów, raz prozy) wprowadzające lekki chaos w mój odbiór, było ciekawym obrazem ludzkich uczuć i zachowań. Cały czas zachodzę w głowę, dlaczego Musztardka i Pajęczynka byli monsieur’ami , jak można ot tak wybaczyć facetowi, kiedy cię zwyzywa i oświadcza, że jesteś „Tatarką”, a on kocha inną. Rozumiem, że sen w letnią noc potrafi wyleczyć wiele zranień, ale żeby następnego dać się porwać do ołtarza, mimo tych zniewag? 😛
Wiele postaci, barwne przedstawienia, do tego satyra, która ośmiesza niejedno teatralne widowisko.
Ironiczny wyraz dramatu jest w głębi poważnym, oznacza on może wiekuisty ból bezsilności człowieka, który tak jak nic nie może i wcale nic nie rozumie. Ponad nim jednak stoi wszechwładna potęga sprawiedliwa, która uczyniwszy go losów igraszką, zwraca na drogę mu przeznaczoną i w przebudzeniu szczęściem go nagradza.
Cóż więcej dodać? Są klasyki, które warto poznać i „Sen nocy letniej” zapewne do takich należy, a że jest dość zabawny, może okazać się najbardziej lekkostrawny. 😉