Cukier, słodkości i różne śliczności były potrzebne do stworzenia Atomówek. Jakie „składniki” sprawiły, że Zafon podbił moje serce? Czy był to niesamowity klimat powieści, dobór słów i wachlarz emocji? Czy może poczucie humoru, wciągająca historia i mnogość „złotych myśli”? Nie umiem jednoznacznie zdefiniować, choć jednego jestem pewna… to fenomenalnie fantastyczna książka!
Dawno nie dokonałam takiej profanacji lektury, co chwilę podkreślając, sypiąc wykrzykniki na marginesach, a czasem, z braku podręcznego ołówka, lekko zaginając rogi stron, na których treść chwyciła mnie za serce, budząc szereg refleksji.
Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterie; to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć.
Tajemnicza Hiszpania, nieodgadnione kroki Daniela, wygadany i z niezwykłym hartem ducha Fermin. Przyjaciele, którzy stają się ulotni, jak mgła, która spowija tę historię. Piękna Klara, Bea, Nuria i Penelope. Julian i jego cień, kryjący się w dymie płonących powieści. To wszystko zanurzone w zapierającym dech świecie książek, nie do końca zapomnianych.
Obawiałam się sięgnąć po „Cień wiatru”, bo cóż ma mi do opowiedzenia dzisięcioletni chłopiec? Co takiego widzi to dziecko, co on czuje, że powieść Zafona jest tak popularna i ma tak wysoką ocenę? Nie musiałam długo czekać, bo już od pierwszych stron zostałam porwana, chwycona za rękę przygody i prowadzona, nie tylko uliczkami Barcelony, ale przede wszystkim ścieżkami życia naszych bohaterów. Odkrywałam ich dobroć, bezradność, tęsknotę, pragnienia i przemiany. Fascynujące! Autorowi udało się wpleść ich losy w plastycznie opisy, niejednokrotnie budując napięcie, a także wyciskając z oczu łzy.
Nic dodać, nic ująć, to po prostu TRZEBA przeczytać.
Cmentarz Zapomnianych Książek u mnie wpisuje się na listę książek niezapomnianych!