Killerów trzech i ich fartowny pech, czyli o książce Rudnickiej

Olga Rudnicka „Fartowny pech”

W Paszczach, Poznaniu i miejscach nieznanych, gdzie „mięchem” rzuca nie tylko gangster, ale także wiejska przekupka (niekoniecznie trudniąca się ubojem chociażby ptactwa z własnego podwórka), rodzą się uczucia, noże wbijają się w piersi, a pistolet sam odpala. Jest zabawnie, chwilami groteskowo, czyli… cała Rudnicka!

Dwóch policjantów i jeden gangsterski Robin Hood postanawiają zaprowadzić ład i porządek w grupach ściągających haracze. To znaczy… pewnie tak by się działo i byłoby to o wiele prostsze, gdyby jeden nie miał potwornego pecha i nagich fot z kokardką na przyrodzeniu, drugi nie zapragnął być detektywem po tym jak oberwał od dwunastolatki, a trzeci się nie zakochał, choć taki z niego macho. Dwóch Dzianych, jeden Nadziany i można by się zastanawiać, czy Dziani są dziani w zgrywanie bohaterów (postępują z zasadami, ku pamięci swej matki nieboszczki), a Nadziany nadziewa się na swoją złą karmę, czy chodzi o bardziej przyziemne „dziania”, choć szczególnych luksusów się nie odnotowuje, zwłaszcza w ruderze po pradziadku. Żeby historia miała smaczek, to pojawi się Majka, która wreszcie będzie mogła poczuć się kurą domową, a nie dziewczyną syna bossa. A i jeszcze Jaga, charakterna agroturystyczna zarządczyni.

Akcja się kręci, ksywek przybywa, Padlina rozkłada karty (na szczęście nie się! :P), Tatko uzbraja w agresję Lolka, który swoimi ciosami wychowuje jego rozhulanego synalka Maksyma. Chwilami miałam wrażenie, że czytam przerobiony scenariusz „Killera”, tylko zamiast Siary jest Padlina, a miejsce Lipskiego zajął Tatko. Tylko tych Killerów tak jakby więcej…

(…) I potem nagle znikł. Nikt nie wiedział, co się z nim stało. Ale taka jedna, jak wracała z roboty, to widział, jak Cieplak z tamtym pod lasem się bili, a potem tylko Cieplak wrócił, a ten drugi przepadł jak kamień w wodę.

– I co? naleźli zwłoki? – Kryś wbrew sobie zainteresował się opowieścią.

– Jakie zwłoki? – zdziwiła się Klamotowa. – Znalazł się cały i zdrowy. Na księdza poszedł.

– To po co mi to pani opowiada, jak żyje? – zdenerwował się.

– No patrzcie go – oburzyła się. – Jak to źle naszemu proboszczowi życzy!

Trochę rozczarowało mnie zakończenie (jest jakieś takie przewidywalnie mdłe i brak mi fajerwerków), a także niezrobienie pożytku, czy też gierek słownych z nazwiskami Dziany i Nadziany. Rudnicka przez „Natalie” pokazała, że można świetnie wykorzystać komizm sytuacyjny, wyciskać z niego humoru ile wlezie, przez co książka zyskuje na lekkości i gęba się cieszy. Z niecierpliwością wyglądałam zabawnego użycia nadziewania, a tylko umieszczenie go w Paszczach uważam za zdecydowaną maliznę. 😉 I niestety tego zabrakło i równie dobrze Kryś mógłby nazywać się Kowalski, a Filip – Nowak.

Może się czepiam, może moja poprzeczka zwisła już tak wysoko, że nieco gorsza książka spod pióra Rudnickiej ma trudności z jej przeskoczeniem, ale po przeczytaniu dziesięciu jej książek uważam się za wiernego fana, który może sobie nieco pobiadolić, kiedy zauważy spadek formy przy którejś pozycji. 😉 Nie zmienia to jednak faktu, że miłością dozgonną darzyć będę tę autorkę, choćby opisywała mix masła i margaryny i żaden „Fartowny pech” tego nie zmieni. 🙂


 

Książka bierze udział w wyzwaniach:

  2 czyli wydana co najmniej dwa razy

 

KOMEDIA KRYMINALNA

 

5. kryminał na wesoło

 

 

  • Też mam „Fartowny pech” w planach, szkoda, że oryginalne nazwiska bohaterów nie mają jakiejś wspólnej ciekawszej konkluzji, ale wierzę, że cała historia, choć z dreszczykiem, okaże się bardzo groteskowa i zabawna.
    Czekam, aż egzemplarz tej o to pozycji zostanie zwrócony do biblioteki i wtedy z dużą chęcią zabiorę się za Dzianego i Nadzianego! Pozdrawiam 🙂

    • Twórczość Rudnickiej jest w całości warta polecenia, zwłaszcza jako kostka, a nawet tabliczka czekolady – parafrazując Forresta- nigdy nie wiadomo, kiedy się zaśmiejesz. 😉
      Ciepłe pozdrowienia ślę! 🙂

    • Udana parafraza 🙂

  • Książki i my

    Tej powieści Olgi Rudnickiej jeszcze nie czytałem, ale cykl o siostrach Sucharskich bardzo mi przypadł do gustu. Ciekaw też jestem jej ostatniej powieści.

    • Mnie zdecydowanie Sucharskie zapadły w pamięć i wyryły ślad w serduchu. 🙂
      Najnowsza powieść też jest zabawna i lekka. Koniecznie przetestuj na własnej czytelniczej skórze. 🙂
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

  • Aww, czytałam i bardzo mi się podobało, ale może, jak mówisz, zblednie w porównaniu z innymi książkami, które już mam w planach 😀

    • Od razu sprawdziłam, czy czytałaś. 🙂 Jestem zachwycona Twoją recenzją, bo to prawdziwa esencja treści i trafne spostrzeżenia! 🙂
      Wybebeszaj dalej Rudnicką, bo warto! 🙂
      Ścisk :*

    • Stworku Twe słowa są jak miód na mą duszę :* gdyby nie Ty pewnie nawet nie wzięłabym do ręki książek tej pani. Jesteś niczym moje światło w ciemności książek kryminalistycznych.
      Na pewno to zrobię, z Rudnicką jeszcze nie skończyłam 😀
      Ścisk! :*

  • Kaśka P.

    Ta książka utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto sięgać po twórczość pani Rudnickiej 🙂

    • Warto, warto zdecydowanie! 🙂 Bardzo zdolna z niej pisarka, a że książek ma w dorobku już sporo, to nie da o sobie szybko zapomnieć, jak ktoś złapie rudnickiego bakcyla. 😉
      Pozdrawiam 🙂

  • „Diabli nadali” to książka, która przybliżyła mi pióro Rudnickiej i tam tak naprawdę też tylko zakończenie mnie troszkę, ale tylko troszeczkę rozczarowało. Chyba warto jednak poznać jej pozostałe książki 🙂 Zaskoczyła mnie ta okładka, którą pokazałaś. Mam Fartowny pech w innym wydaniu.

    • Hitsalonik wydał wznowienie w wersji kieszonkowej (niektóre grubsze tomy rozbija na części I i II) „Klasyka Literatury Kobiecej”, bodajże. Książki są połowę tańsze od pierwszych wydań Prószyńskiego, tylko, że nie każdy lubi taki format i szatę graficzną. 🙂
      Rudnicka pisze świetnie, mam nadzieję, że się jeszcze o tym przekonasz sięgając po kolejne jej książki. Ja zaczynałam od „Natalii 5” i przepadłam, stając się fanką jej twórczości. 🙂
      Pozdrawiam serdecznie :*

    • No właśnie, ja jakoś za małymi wydaniami nie przepadam. A te Natalie mam na uwadze, mam nadzieję, że pani Olga mnie totalnie kupi swoją twórczością 🙂

  • Agnieszka K.

    Za Tobą już lektura kolejnego tytułu, a mi ciągle nie udało się poznać twórczości p. Rudnickiej… 🙁 Tak zupełnie serio, podpowiedz, od której książki najlepiej zacząć przygodę z autorką? Czyżby od Natalii, o której wspominasz w recenzji
    Pierwszy raz widzę „Fartowny pech”, w takiej dziwnej okładce :)) U Ciebie zawsze, pojawia się coś zupełnie odmiennego, niż na innych blogach ;)) Widzę też, że przerzuciłaś się na Disqus’a, też rozważam taką zmianę ;)) Dobrej nocy Kochana, chociaż pewnie już smacznie śpisz 😀