Różowy biustonosz w bobki, przyciasne stringi i akta Leopolda, czyli „Nie powiesz nikomu?” Sophie Kinselli

Sophie Kinsella "Nie powiesz nikomu?"

Sophie Kinsella „Nie powiesz nikomu?”

Czy podczas traumatycznych wydarzeń, wręcz czując pędzącą w Twoim kierunku wizję śmierci, wypaplałabyś swojemu współpasażerowi wszystkie swoje sekrety? Ale tak zupełnie wszystkie, nawet te naintymniejsze tajemnice, o których nie wie Twój facet, rodzina, najbliższa psiapsióła? Emmie się to udało… Z jakim skutkiem?

Dwudziestopięcioletnia Emma, która za wszelką cenę nie chce być gorsza od swojej kuzynki Kerry, która oczarowała jej rodzinę, gdy tylko los rzucił ją na próg ich domu, wreszcie zagrzała dłużej stołek i to nie byle gdzie, bo w znanej firmie, oferującej awans po roku pracy. Rok właśnie minął, a ona ma tylko klepnąć umowę. To tylko czysta formalność – tak zapowiadał jej przełożony, więc kobieta zacisnęła zęby, spięła pośladki w za ciasnych stringach i mimo, że cholernie boi się latać – poleciała podpisać ten kontrakt…

Powrót z tego spotkania okazał się jeszcze gorszy, niż „czysta formalność”. Samolot, a Emma szalenie bała się latać, wpadł w turbulencje otwierając kobiecie usta i sprawiając, że wyrzuciła z siebie wszystkie sekrety, tajemnice o sobie… zupełnie obcemu facetowi, który akurat był pod ręką. Słuchał jej uważnie, a ona pewna, że maszyna latająca okaże się ostatnim miejscem, które zobaczy przed śmiercią nie miała żadnych zahamowań. Nie wiedziała tylko, że ten facio pojawi się jeszcze w jej życiu… w najmniej spodziewanym momencie. I do tego: będzie wszystko pamiętał!

Czy wykorzysta to przeciwko niej? A może właśnie dzięki temu, że wie o niej tak wiele okaże się idealnym kochankiem?  Czy prawda buduje, czy może wręcz rujnuje związek? I o jakim związku mowa, bo Emma ma już faceta…? 😉

Zauważam pewną powtarzalność w dziełach autorki: mamy kobietę, młodą (w przedziale 20-30 lat) i nie zależnie od jej wykształcenia, ilorazu inteligencji, coś idzie jej nie tak. Jedna gubi pierścionek, druga spiernicza wielomilionowy kontrakt, a trzecia uprawia paplatorstwo (nie umie trzymać zamkniętej gęby, zwłaszcza, kiedy się stresuje). No i kiedy następuje ten krytyczny moment w książce, oczekuje się JEGO, żeby przewrócił świat (i lekturę) do góry nogami. Można powiedzieć: „co za nuda, ciągle jest tak samo, a do tego wiadomo, że będzie happy end, bo książka pisana jest ku rozruszaniu, a następnie romantycznym pokrzepieniu kobiecego serca”. Ha, nic bardziej mylnego. Kinsella umie tak zbudować historię, tak umiejętnie splatać fabularne wątki, że oprócz miłosnych westchnień, porusza wiele tematów znanych z obyczajówek: brak akceptacji ze strony rodziny, kompleksy, ciągła gonitwa za coraz wyższym szczeblem kariery, kłamstwa i tak dalej. I w każdej powieści dotyka innego koloru życia, wydobywa jakąś nową ważną kwestię, która dodatkowo z powiastki o kobiecie i raczej dla kobiet (chociaż panowie też wiele mogliby wynieść z lektury, serio!) czyni mały skarbczyk refleksji, a czasem nawet podnosi przymkniętą powiekę na kwestie przez pośpiech, czy też z innych powodów, zepchnięte na margines.

Książkę czytało się świetnie, naprawdę! Wiem, że piszę to pierdyliard razy przy najróżniejszych powieściach, ale cóż zrobić, kiedy wyborne tłumaczenie Moniki Wiśniewskiej plus pomysły Kinselli sprawiły, że „Nie powiesz nikomu?” było tak radosną rozrywką, że koniecznie trzeba to docenić! Postać Emmy, jej paplanina i potykanie się na własnym języku sprawiała mi radochę, ale jeśli chodzi o Jack’a (specjalnie nie użyłam tego imienia wcześniej, żeby nie zdradzać czy to ówczesny, czy może przyszły – o ile w ogóle taki będzie 😉 – facet naszej bohaterki)… mam tak mieszane uczucia, jak nigdy wcześniej (a to już trzecia książka autorki!). I to kolejny atut książki, bo zazwyczaj tonęłam w słodkiej aurze happy endu, a teraz wyczuwam pewne zgrubienia warstwy lukru. 😉 Ciekawe, czy ktoś po lekturze czuje podobnie?

Sophie Kinsella szturmem wbija się na listę moich ulubionych rozrywkowych autorów. 🙂 Wkrótce sięgam po kolejną jej książkę i bardzo bym chciała, żeby tym razem mnie zawiodła, żebym mogła pobiadolić, jak to nudno i smętnie było podczas lektury. Ciekawe, czy to w ogóle możliwe. 😉 Póki co jest lekko, zabawnie i odjazdowo! Połechtane endorfinki i romantyczna dusza. 😀

 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga! 🙂

 


 

Książka bierze udział w wyzwaniach:

  A czyli anonimowo, książka którą zobaczysz u kogoś nieznajomego

  • Bardzo chętnie dodam ją na listę do przeczytania! 🙂

    • Serdecznie polecam, zwłaszcza na poprawę humoru i dla odstresowania 🙂

  • Paplatorstwo haha, no tego to jeszcze nie czytałam, fajny pomysł na fabułę;)

    • Rzeczywiście, pomysł ciekawy i absurdalny zarazem. 😉 Naprawdę przyjemna lektura. 🙂
      Pozdrawiam i polecam 🙂

  • Pochłaniasz Kinsellę błyskawicznie, tej książki akurat nie czytałam, a szkoda bo widzę, że rozrywka przednia. Pozdrawiam.

    • Wracam na pełny etat do pracy, więc ładuję się pozytywną energią, żeby przetrwać – stąd tyle Kinselli. 🙂 Skutecznie mnie rozwesela. 🙂 Skoro podobały Ci się poprzednie książki tej autorki, to tą na pewno nie będziesz zawiedziona. Jest naprawdę przednia i ubaw z niej po pachy. 🙂
      Serdeczności ślę! 🙂

  • Fabuła wydaje się genialna! Ja autorkę kojarzę z Zakupoholiczką, która bardzo mi się podobała. Z tym, że czytałam ja wieki temu.

    • Ja póki co nie sięgam po Zakupoholiczkę, tylko chłonę takie pojedyncze powieści, żeby zobaczyć jak Kinsella sprawdza się w historiach nie połączonych cyklem. 🙂 Idzie jej naprawdę nieźle! 🙂 Jestem bardzo zadowolona i jak tylko będziesz mieć Moniczko okazję, a zwłaszcza humor do poprawy – nie zwlekaj i wybierz jedną z jej książek. 🙂
      Całusy! :*

  • Nie czytałam jeszcze żadnej książki Kinselli, ale będę mieć tę autorkę na uwadze. Widzę, że ostatnio bardzo dużo pozytywnych treści wchłaniasz 🙂

    • Wszystko przez to, że wróciłam do pełnoetatowej pracy, więc chciałam maksymalnie naładować się pozytywnie. 😉 A Kinsella naprawdę świetnie się sprawdza jako nakręcacz dobrego nastroju. 🙂 Przetestuj ją na sobie koniecznie! 🙂

  • Mogę się w końcu pochwalić, że dość dawno, ale czytałam tę jedną pozycję! W końcu! Dość mi się podobała, ale było to tak dawno temu, że dokładnie nie pamiętam, co mi się podobało 🙂 z chęcią ponownie przeczytam.
    Cium!

    • No proszę! 🙂 Super! 🙂 Czasem warto odgrzać książkowego „kotleta” 🙂 Ciekawe, czy dalej będzie Ci się podobać! 🙂
      Buzi buź!

  • Zgodnie z Twoją recenzją jeszcze prze kilka miesięcy będę młoda! Dobrze, bo już odczuwam bóle kręgosłupa… 🙂 Wierzę, że Kinsella potrafi manewrować myślami czytelnika i świadomie spychać go na błędny tor. Już od Twojej pierwszej recenzji powieści autorki mam ochotę na spróbowanie jej twórczości, czuję, że będę się dobrze bawić przy jej bohaterkach. Czuję, że i kolejna zaplanowana przez Ciebie książka nie będzie zawodem 🙂 Pozdrawiam!

    • Kinsella przede wszystkim pisze historie, które są jak budyń – czyli słodkie i przyjemne mało co nieco, z kawałkami gorzkiej czekolady… niczym z reklamy „Słodkiej chwili”, czy innych słodkich kubków 😉 Myślę, że rozweseli Cię ta historia, ale też wskrzesi iskrę refleksji. Bardzo mnie ciekawi, jak ją odbierzesz i czy podzielisz moje entuzjastyczne wybuchy radości. 🙂 Oby, oby! 🙂
      Serdeczności ślę! :*

    • Dobrze, że nie przypominają gorącego kubka, bo jeszcze posądziłabym je o jakieś konserwanty 🙂

    • Hehehe, celna uwaga! 😀 Myślę, że może chwilami użyto jakichś przewidywalnych, odrobinkę sztucznych barwników, ale to wszystko w celu polepszenia czytelniczego smaczku 😉 Warto skosztować, na pewno lektura nie zatruje wieczoru czy innej czytelniczej chwilki. 😉

    • Nie oszukujmy się, budyń też nie stroni od ulepszaczy 🙂
      Myślę, że tak mała dawka sztucznych barwników nie zaszkodzi żadnemu z czytelników 🙂

  • W bobki?
    Nie powiem z czym mi się kojarzy to słowo.

    Czyli szablonowość, ale jednak nieschematyczna 😛

    • Odejdźmy od odchodów… 😛 W praniu, zwłaszcza bawełnianym robią się czasem takie grudki… I jak byś je nazwała, Żuczku? 😉 Bobki, jak nic. 😛
      I świetnie ujęłaś 😉 Nieschematyczna, a przede wszystkim lekkostrawna i siejąca radość. 🙂

    • Takie coś, co można usuwać taką mechaniczną usuwarką? :>

    • Ja się nie znam na gadżetach i zamiast tego używam pazurków, ale znając ludzkość i wygodę pewnie jest maszynka do usuwania „bobków” 😉 😛

    • Starczy tych bobków, będą mi się śniły po nocach, a tu trzeba recenzję popełnić 😛

    • No to życzę KUPĘ weny! 😀 😉

    • Już skończyłam 😛 weny akurat mi dziś nie brak, polecam „Powiedz panno gdzie ty śpisz” jak lubisz mroczne kryminały 😛

    • Mam w planach „Ene, due, śmierć”, więc i na „Pannę…” przyjdzie czas. ^^

    • To są farfocle!

    • Jak zwał, tak zwał. 😉 Ważne, że doszłyśmy do stworko-żuczego porozumienia. 😛

    • 🙂