Dziś będzie rymem, by spoilerów było mało,
a przy okazji skuteczniej do lektury się zachęcało. 🙂
Małżeństwo ma wiele skutków,
szereg radości, ale i smutków,
zwłaszcza gdy w związek wstępuje Don,
(tak, ten od kwestionariusza dla żon).
Jego logiczny, uporządkowany świat,
musi uzyskać zupełnie nowy ład,
pełen kompromisów i wyrzeczeń,
ale i wielu łóżkowych podnieceń.
I kiedy nie jest najlepsza pora,
przychodzi awaria reaktora,
która Tillmanowi spędzi sen z powiek,
bowiem konstruuje się nowy człowiek!!
I jak tu ogarnąć ojcostwa temat?
Czy narysować w łazience schemat?
A może zaczaić się na obce dzieciaki
i przez to trafić na chwilę do paki?
Jak wspierać żonę, jak zabrać się do tego,
kiedy ona ma w głowie obraz ojca idealnego?
Czy Gene, George, Dave i ich wsparcie,
nie rzuci go rekinom na pożarcie?
Trzeba mieć plan albo i dwa plany,
a temat musi być ciągle badany,
nawet w homoseksualnym związkach,
i w wielu grubych naukowych książkach.
Czy Don przygotuje się do tego szaleństwa,
nie rujnując swojego małżeństwa?
Na te pytania odpowiedź przynosi
fascynująco-zabawny „Efekt Rosie”,
który nie tylko bawi, ale i wzrusza,
i wiele życiowych kwestii porusza.
Dlatego już, już, bez ociągania,
koniecznie poznaj Dona Tillmana! 🙂
I żeby poprzeć moje wywody, jeden cytacik dla osłody:
Mniej więcej przez trzy minuty próbowaliśmy się porozumiewać za pomocą prostych znaków języka migowego. Wydedukowałem, że pytanie Lydii brzmi: „Jak dziecko ma spać w tych warunkach?”, na co Sonia odpowiedziała: „czaszka, pa-pa, ptak, kangur, nie, nie, nie, jeść spaghetti”.
W końcu muzyka umilkła i Sonia mogła użyć słów:
– Myślę o tym, żeby lecieć z powrotem do Włoch.
Za zabawną, ale i pouczającą lekturę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina! 🙂
Książka bierze udział w wyzwaniu:
6 czyli sześć tytułów, które polecisz innym, bo wbiły cię w fotel w 2016 roku (7)