Jakaś staruszka ciągnęła na spacer jamnika. Idylla, ale tylko na pierwszy rzut oka, bo rzeczywistość była zwodnicza. Jak spokojna woda, pod którą kryje się niebezpieczna paszcza krokodyla.
Obcięta pierś, złamana kość łonowa, pustka w oczodołach, gwałt dokonywany na konających nastoletnich blondynkach, ślady po ugryzieniach na wargach sromowych i na nieobciętej piersi. Seryjny morderca zadbał o każdy szczegół swojego rytuału, łącznie z warkoczykami, które wyplatał ofiarom i przewiązywał wstążeczką… Zbrodnia zajmowała mu około dziesięciu minut. Przerażające? Obrzydliwe? Brutalne? Owszem, a groza jest tym większa, że książka oparta jest na faktach z 1969 roku…
„Rytuał zbrodni” otwiera serię kryminałów z niezwykle powabną (choć narzekającą na nieco odstający brzuch) komisarz Julią Durant na czele. Kobieta „żywi” się głównie piwem i papierosami, a także zadumą nad swoim kiepskim życiem seksualnym (jest samotną rozwódką), która to najczęściej trapi ją podczas kąpieli (a kąpie się często). Pracowała w obyczajówce, ale przeniosła się do wydziału zabójstw i jej zadaniem jest bycie szyją w męskim zespole „kryminalistów”.
Policja wydaje się być bezradna w obliczu wciąż powiększającej się liczby morderstw niewinnych niemieckich nastolatek. Pozostawione na miejscu zbrodni ślady nasienia (pozwalające na wyodrębnienie grupy krwi), a także zaobserwowana leworęczność, są tylko kolejnymi puzzlami ciągle nie mogącej zaskoczyć układanki. Wydaje się, że jedynym punktem wspólnym jest znana, powszechnie szanowana miejscowa gruba ryba – Alexander Mentzel, jednak znalezienie dowodów na potwierdzenie tej hipotezy, że to on mógłby stać za serią tego bestialstwa, graniczy z cudem. Nikt nie chce się wychylać, a opłacony adwokat w swojej kilkunastoletniej karierze przegrał mniej niż dziesięć spraw. Śledztwo ciągnie się, a ofiar przybywa…
Współczucie jest potężnym błędem naszego społeczeństwa, bo obdarzamy nim sprawców, a ofiary pozostawiamy ich rodzinom.
Około stu stron przed końcem książki wiemy, kto za tym stoi (dla dobrego i uważnego czytelnika tożsamość sprawcy może być znana wcześniej ;)), choć policja ciągle błądzi we mgle. Ma się ochotę nimi potrząsnąć, zwłaszcza Julką, która najwyraźniej zabrowarczyła i zadymiła sobie ostrość widzenia. Gdyby nie cudowny zbieg okoliczności, pewnie jeszcze wiele dni, jak nie lat, morderca plótł by te blond warkoczyki… Akcja się rozkręca i wraz z psychologami próbujemy poznać motywy działania sprawcy i dojść do momentu w jego życiu, który wyrył w jego osobowości głęboką szramę, która popycha go do tak przerażających czynów, jak się okaże, na międzynarodową skalę. Wydaje mi się, że stenogramy z przesłuchania mordercy były dużym plusem tej książki.
Oprócz historii kryminalnej, Franz zbudował bardzo ciekawe tło obyczajowe. Wyraźne różnice między bogaczami, a biedotą pokazują, do czego zdolny jest człowiek, byle tylko dostać pieniądze, które umożliwią mu przeżycie. Spotkamy również różne formy patologii i wykorzystywania seksualnego. Autor szczegółowo opisuje nie tylko bohaterów, ale także czyny popełniane przez zwyrodnialców. Trzeba się na to przygotować, kiedy sięgamy po tę lekturę.
Książkę czyta się dobrze, choć chwilami ma się wrażenie, że akcja stoi w miejscu i to co pisałam wcześniej – chciałoby się potrząsnąć tymi umundurowanymi ślepcami. Myślę jednak, że wiele rzeczy łatwo powiedzieć, kiedy siedzi się pod kołderką i mędrkuje (od razu przypomina mi się, jak cwaniakowałam podczas oglądania „Milionerów”, ogłaszając: „gdybym to ja była na twoim miejscu, to zrobiłabym to i tamto” :P), jednak w życiu, kiedy oprócz presji wywieranej przez przełożonych, prasę i rodziny ofiar, ma się także swoje własne trudne sprawy, nic nie jest tak oczywiste. Ciągle nie mogę przestać myśleć, że tym razem nie miało się do czynienia z fikcją literacką, tylko z autentycznymi wydarzeniami…
Jestem ciekawa kolejnych książek Franza, także ta moja pierwsza przygoda z jego twórczością, na pewno nie będzie ostatnią. Poza tym jestem ciekawa w jakim kierunku rozwinie się postać Julii Durant. Liczę na jakiś soczysty wątek miłosny w przyszłości. 😉