„Przeczytaj, zanim zabijesz swoją matkę”, czyli „Łyżeczka” Izabeli Szylko

Izabela Szylko „Łyżeczka”

Starzy jesteśmy wtedy, gdy większość ludzi wolałaby, żebyśmy już nie żyli.

„Łyżeczka” jest książką, która mnie zaskoczyła i poruszyła. Niepozorna okładka, krzyczący nad nazwiskiem autorki (swoją drogą pierwszy raz o niej słyszałam, choć to już druga jej książka!) napis: Przeczytaj, zanim zabijesz swoją matkę. Czego można spodziewać się po takiej lekturze? Super-hiper-duper wysublimowanego opisu rodzinnego mordercy? Sikającego krwią, zwłaszcza po zastawie stołowej, thrillera psychologicznego? Może na pierwszy rzut oka tak, ale jakże pozory mogą mylić…

Zalecenia przed przeczytaniem:

Ubierz piżamę, weź do rąk kubek gorącego kakao i daj się wygadać Majce.

Nie usprawiedliwiaj jej, nie lituj się nad nią, nie wybaczaj i nie tłumacz, tylko spróbuj zrozumieć…

Szylko zapoznaje nas z historią trzech pokoleń kobiet: Hanny (babci Majki), Mieczysławy (matki Majki) i samej Majki. Cofamy się w czasie, żeby przyjrzeć się relacjom panującym w ich rodzinie. Patrzymy na różne opisane wydarzenia zarówno oczami Mieci, jak i Majki (dzięki czemu łatwiej nam zrozumieć, dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej i co siedzi w ich głowach/sercach). Główną bohaterką, tytułową „Łyżeczką” jest Majka – trzydziestopięcioletnia architekt wnętrz, szczęśliwa mama uroczego Piotrusia, żona Adama – można by pomyśleć: obraz kobiety spełnionej i na swoim miejscu. Co się stało, że już na początku swojej opowieści oświadcza, że zabiła swoją matkę? Odpowiedź jest prosta i trudna zarazem – chora matczyna miłość, która przytłacza, tłamsi, chce mieć dziecko tylko dla siebie i wie najlepiej, co jest dla niego dobre. Wszystko czyni w dobrej wierze, żeby uchronić swój skarb przed problemami, nie daj Bóg jakąś samodzielnością. Sprawdza i kontroluje, podsłuchuje i włazi w brudnych buciorach w szczęście domowego ogniska. Rozwala skrupulatnie budowane dorosłe, poukładane życie…

Autorce udało się napisać życiową książkę, która porusza bardzo trudną tematykę toksycznej miłości, tak zajmująco, że czyta się ją jednym tchem, a z drugiej strony tak dobitnie, że trafia w sedno, robiąc czytelnikowi mętlik w głowie. Miałam wrażenie, że siedzę z Majką i plotkujemy. Żadna z nas ani razu nie ziewnęła. Ona mówiła, ja słuchałam. Wielokrotnie czułam, że rozumiem ją doskonale, mając wrażenie, że wychowałyśmy się na tym samym podwórku. Świetnie wykreowane postacie (rozbrajający Piotruś), budowane dialogi, wplatane wątki i czasowe przeskoki, które nie robią czytelniczego chaosu, a płynnie wprowadzają w świat trzydziestopięciolatki i jej rodziny, to niewątpliwa zaleta tej książki.

Książki nie polecam osobom, które mają świetne, zdrowo kochające się, pełne rodziny, w których matka jest prawdziwym przyjacielem, a ojciec oparciem i podporą dobrych relacji. Jeśli komuś jednak będzie brakowało choćby jednego z tych „składników”, to zachęcam do lektury, chociażby po to, żeby móc powiedzieć: „kurcze, może jednak nie jest u mnie tak tragicznie, jak mi się wydawało?”.

EDIT:

I choć minęło już kilkanaście godzin od dobrnięcia do końcowej okładki, wciąż we mnie pulsuje wspomnienie o tej lekturze… Rewelacja!

  • Rozwaliłaś mnie tym super-hiper-duper wysublimowanym opisem 🙂 Ta lektura mogłaby mi się spodobać, chętnie pogadałabym trochę z Majką i posłuchała o jej rodzinnym chaosie. Ewidentnie jest to życiowa książka, której scenariusz występuje częściej w życiu niż mogłoby się wydawać. Pozdrawiam 🙂

    • Stworek vel Oka

      Oj tak, ten scenariusz jest bardzo popularny, jednak tak zgrabnie ubrać w słowa tę trudną tematykę, to jest dopiero sztuka! Książka powinna przytłaczać, a czyta się ją naprawdę płynnie. Niestety ma wadę – mimo, że minęło już kilkanaście godzin od przeczytania, to wciąż o niej myślę…
      Polecam! Podobno występuje także w roli świetnego audiobooka! 🙂

    • Nie uznałabym tego za wadę, ja lubię rozmyślać o książkach nawet długo po ich przeczytaniu. To oznacza, że ta lektura na Ciebie zadziałała 🙂

    • Stworek vel Oka

      Zdecydowanie zadziałała! Odebrałam ją bardzo osobiście. Takie lektury wpisują się w serducho, nie ma co. 🙂
      Pozdrawiam serdecznie! 🙂

  • Cytat w temacie posta – rewelacyjny. Takiej recenzji nie można nie przeczytać 🙂

    • Stworek vel Oka

      Tak zachęca autorka, ja tylko nieśmiało ją cytuję. 🙂 Recenzja tylko nieśmiało sygnalizuje, jak wartościową lekturę proponuje nam pani Szylko. Polecam! 🙂
      Pozdrawiam serdecznie. 🙂

  • Toksyczna miłość? Historia pokoleniowa? Zdecydowanie dla mnie! No i ten dopisek na okładce… 🙂

    • Stworek vel Oka

      Będę zatem wyglądać Twojej opinii! 🙂 Udanego zaczytania życzę i pozdrawiam! 🙂

  • Chociaż specjalnie nie narzekam na moją rodzinę ;)) to jednak uwielbiam sięgać po książki, które poruszają tematy trudne i niewygodne, po takich książkach zawsze jeszcze mocniej cenię to co mam 🙂 Twoja świetna recenzja mocno zachęciła mnie do lektury tej książki, dodaję do długiej listy, muszę ją przeczytać 🙂 Pozdrawiam ciepło, buziaki Kochana 🙂

    • Stworek vel Oka

      Zauważyłam, że dla Ciebie nie straszny żaden temat i świetnie piszesz o tym, co przeczytałaś! Tak po cichu liczyłam, że Cię „Łyżeczka” zainteresuje. 🙂 Skoro Ty mnie kusisz książkami, to ja nie pozostanę Ci dłużna. 😉 Ściskam :*

  • Ola

    Wygląda ciekawie. Nawet jeśli w rodzinie wszystko funkcjonuje jak trzeba 🙂

    • Stworek vel Oka

      Cieszy mnie to bardzo. 🙂 Wydaje mi się, że dla osoby z normalnie funkcjonującej rodziny książka może być przestrogą, jak łatwo można przekroczyć granicę i sprawić, że miłość będzie ograniczać, a nie dodawać sił. 🙂 Pozdrawiam 🙂

  • Zważając na Twoje ostrzeżenia,na pewno nie przeczytam, ale za to naprawdę intrygujący tytuł, muszę przyznać 😀 nie gustuję w kryminałach i na pewno nie pokuszę się o podważanie pozycji mamy czy taty 😀 miałabym potem problem z dojściem do siebie 😀

    • Stworek vel Oka

      To nie jest kryminał. 🙂 To obyczajówka, która bardzo dobitnie pokazuje jak niewiele trzeba, żeby przekroczyć granicę tej zdrowej, rodzicielskiej relacji i kochać swoje dziecko za bardzo, decydując o jego życiu i zabijając jego indywidualność. Bardzo mnie cieszy, że u Ciebie nie ma tego problemu. 🙂 Tacy rodzice, to prawdziwy skarb! 🙂

  • Lubię takie książki, w których autor bierze się za bary z trudnym problemem. Relacje rodzinne mogą skomplikować życie wielu ludziom. Poszukam tej książki.

    • Tak, to zdecydowanie nie jest temat poprawnej relacji rodzic-dziecko. Zachęcam do tej lektury, na pewno skłoni do wielu refleksji.
      Pozdrawiam 🙂