„Kra kra krakowski kryminał”, czyli k(r)atastrofalne rozczarowanie

Paweł Oksanowicz „Kra kra krakowski kryminał”

No niestety, panie Oksanowicz, mój pociąg do pańskiego dzieła dumnie nazwanego „krakowskim kryminałem” wykoleił się przed metą. Choć próbowałam przesiadać się do różnych przedziałów, zmieniać pozycje, pory czytania, punkt widzenia i siedzenia, czytać w deszczu pod rynną, czy też w pocie w upały… nie! Po prostu mówię, że „Kra Kra” to dla mnie k(r)atastrofa. I stwierdzam to już po 110 stronach (całość 303)! Zastanawiam się, czy czarę goryczy przelały gacie w słoniki, czy może historia widelca i pośladka. Oj, nie trafił pan w mój humor, moje gusta, czy też moment życia, w którym podobne płytkie czytadło mogłoby mnie kręcić.

– Nie znam pana i nie mam ochoty znać.

– Wstań i załatwmy to jak mężczyźni.

– Co? Wszyscy załatwiamy się jednakowo.

 

Ale żeby tak nie zaczynać od gołosłownego hejtu, to napiszę co mi się w tej książce podobało. To porównanie:

Pioruny, zaczajone w górze, co rusz wypadały z chmur, jak pijacy z wiejskiej knajpy – w dużej ilości i niespodziewanie.

Tak, to zdanie było niezłe i tylko ono były brzytwą, którą chwyciłam, kiedy wydawało mi się, że tonę w morzu rozczarowania. Niegłupim było również kończenie podrozdzialików słowami, które zaczynały podrozdział kolejny. Jednak na dłuższą metę ten zabieg był irytujący, zwłaszcza, że ogromnie nie lubię powtórzeń. Bo ileż można? Może jednym kojarzyły się z klapsami filmowymi, mnie to bardziej przypominało „klapsy” w nadzieję, że mnie to rozbawi…

(…) Rozmarynowi zapaliła się nogawka spodni.

*

W pensjonacie paliło się światło, domownicy jeszcze nie spali. (…)

I jeszcze jeden przykład:

(…)- Tak, miłosny list, w którym wyznasz wszystko i poprosisz o spotkanie.

*

Rozmaryn szybkim krokiem wyszedł z hotelu Cracovia, jakby spieszył się na jakieś spotkanie. (…)

To zabieg autora, który pewnie jest godny docenienia, bo tak zręcznie połączyć oddalone od siebie miejsca zdarzenia, czy też postacie, to rzeczywiście sztuka. Ja go jednak nie kupuję, choćby był w promocji jak książka, którą właśnie opisuję.

Zastanawiam się czym ten Kraków tak zalazł autorowi za skórę przez te trzy lata jego pobytu w tym magicznym mieście, że zrobił mu taką antyreklamę? Owszem mamy tu od groma uliczek, wycieczek po knajpach przy rynku i na Kazimierzu (doceniam znajomość planu miasta i rozkładów jazdy tramwajów, a zwłaszcza ulubionej „jedynki” na Salvator), jednak magii w tym nie ma za grosz, no chyba, że magią nazwiemy gadające głowy u babci Jadwigi….

– Przecież strzelałeś!

– Tak, ale do pioruna!

– Do pioruna, do czego?!

– Dobrze słyszałeś, do pioruna. Siedem kul jest w ścianach mojego pokoju, dwie pozostałe w piorunie. Wystarczy go odnaleźć i po sprawie.

Może tę książkę trzeba było czytać po niejednym drinku z krakowskiego pubu, a z racji tego, że jestem abstynentką moje spojrzenie było zbyt trzeźwe? Może wyrosłam z żartów tak wysokich lotów, że mrówka wyżej skacze? Możliwe.

Aż zakończę moją opinię rymem, równie zabawnym jak żarciki autora „Kra Kra”:

Jeśli chcesz krakowski kryminał, to czytaj Zajasa,

Nie marnuj czasu na tego…  Oksanowicza.*

*gdyby ktoś miał wątpliwości oczywiście w rymie chodziło o ananasa 😛

  • Nie przepadam za kryminałami, a już na pewno nie sięgnę po słaby 🙂 więc ta książka nie jest dla mnie

    • Stworek vel Oka

      Tę książkę trudno nazwać kryminałem, no chyba, że wystarczy podrzucić zwłoki i czekać aż nieudolny policjant rozwiąże sprawę. 😉 Mnie już rozpieszczono dobrymi kryminałami, więc nie idę na takie badziewie. 😛

  • Szkoda, że spotkało Cię rozczarowanie literackie… I ani zmiana pozycji ani pór czytania nie pomogła. Życzę Ci bardziej udanej lektury kolejnym razem 🙂

    • Stworek vel Oka

      Dziękuję. 🙂 Ostatnie Twoje życzenia się spełniły, więc mam nadzieję, że na książki, które czytam obecnie będę zdecydowanie mniej psioczyć. 😉

  • Współczuję nieudanej lektury. Mi zawsze wtedy tak żal tych paru godzin, które można było spędzić z o wiele lepszą książkę.
    Pozdrawiam!

    • Stworek vel Oka

      Idąc tym tokiem rozumowania przerwałam czytanie, nie chcąc tracić czasu na nieciekawą lekturę. 🙂 Szkoda życia na kiepskie książki. 😉
      Dziękuję za Twój komentarz i również pozdrawiam. 🙂

  • Zdecydowanie nie dla mnie 😉Thievingbooks.blogspot.com

    • Stworek vel Oka

      No cóż, pewnie do niejednego trafi jej humor i lekkość. 😉 Postaram się polecać lepsze książki już niedługo 😛

  • Pozostaje mi tylko współczuć, że spotkało Cię takie rozczarowanie i zmarnowałaś przecież tak cenny czas, na nieciekawą lekturę 🙁 Ja będę unikać książki jak ognia, dziękuję za recenzję i życzę znacznie bardziej udanej lektury 🙂 Widzę, że czytasz „Psa Baskervillów” czekam na recenzję jestem jej bardzo ciekawa 🙂 Pozdrawiam 🙂

    • Stworek vel Oka

      Dziękuję za Twój komentarz i ciepłe słowa. 🙂 Bardzo mnie to motywuje. 🙂 Pozdrawiam 🙂

  • Przeczytawszy tytuł bałam się, że piszesz o Tajemnicy Domu Helclów, a ja Ci go tak polecałam…

    No cóż, już wiem po jaką książkę nie sięgać – dzięki za ostrzeżenie!

    • Stworek vel Oka

      O nie, Helclów mam nadzieję, że zaliczę do przyjemnej lektury 🙂 Póki co są na liście do upolowania. 🙂