Zawsze mamy wybór, tak? A co z wyborami, których dokonują inni ludzie i w rezultacie to twoje życie, a nie ich, całkowicie się zmienia? Gdzie wtedy jest nasz wybór?
Kiedy na spotkaniu autorskim, a było to podczas promocji świeżo upieczonego na soniadragowym ruszcie „Rzeźbiarza śmierci”, Carter uznał, że w Polsce nie wydano jeszcze jego najlepszych książek, mój apetyt na wytwory jego wyobraźni tylko wzrósł. „Jeden za drugim” okazał się co najmniej srebrnym medalistą (choć myślę, że mocno pozłacanym) w dotychczasowej kolekcji jego świetnych thrillerów.
Kiedy rzeczywistość staje się zbyt nierealna, by móc nadać jej jakikolwiek sens, ludzki umysł stwarza czasem własną wersję prawdy.
„Jeden za drugim” już na „dzień dobry” serwuje takie uderzenie niepokoju, że musiałam mocniej chwycić się lektury, żeby drgające ręce nie przeszkadzały mi we wchłanianiu kolejnych wersów tej przerażającej historii. Do Huntera dzwoni facet, każąc wejść mu na stronę internetową. Po uzyskaniu obrazu na monitorze detektyw dostrzega zamkniętego, w czymś na kształt szklanej skrzyni, mężczyznę, na wskroś wystraszonego i proszącego o pomoc. Jednak Robert nie może ulżyć jego mękom, może jedynie zdecydować jaką śmiercią umrze ofiara… Spalić czy utopić? Co wybrać, kiedy nie ma opcji: wolność i życie?
Nawet najmniejszy wgląd w umysł sprawcy może się okazać wielkim krokiem w kierunku jego schwytania.
Autor tak skonstruował tę kryminalną intrygę, żeby zabójca był nieuchwytny, a widownia internetowego widowiska stale się powiększała, sprawiając, że dreszcze wywoływały nie tylko brutalne zbrodnie (dosadne opisy nie dla czytelników o słabym żołądku), ale przede wszystkim fakt, że ludzie angażowali się w wymierzanie wyroków, nic nie wiedząc o ofiarach i wystarczył im jedynie napis: „winny”, żeby zechcieli pobawić się w Boga…
– Zabiję cię – szepnął kobiecie prosto do ucha.
Zabrakło jej tchu. Jej ciałem wstrząsnęły histeryczne konwulsje.
Mężczyzna roześmiał się.
– Jeżeli to cię przeraża… – na ułamek sekundy zawiesił głos dla większego efektu – … poczekaj, aż usłyszysz, jak mam zamiar to zrobić.
Carter kolejny raz także zadbał o to, co jest dla mnie wisienką na torcie w jego powieściach – wtrącenia psychologiczne. Wydaje mi się, że mało kto umie tak umiejętnie, obierając psychologiczny punkt widzenia, wytłumaczyć zjawiska społeczne, ludzkie zachowania i wybory, których dokonują nie tylko sprawcy zbrodni, ale też ich otoczenie czy też przypadkowi świadkowie. I jak świstak siedzi i zawija w sreberka, tak autor serii o Hunterze swoją wiedzę owija w przystępną treść, która dodatkowo ubarwia i tak bardzo dobry thriller, myślę że punktując tym nie tylko w moich oczach.
Czego mi brakowało: jakiegoś ułamka nawiązania do postaci z poprzedniej części. Okej, może Carter chce pisać swoje książki tak, że nie trzeba iść chronologicznie, żeby wkręcić się w historię Huntera, ale mimo wszystko czuję jakiś taki lekki, ale taki wręcz wagi piórkowej, zawód, bo ten poboczny kobiecy wątek był czymś co czyniło Roberta bardziej ludzkim, a nie tylko dosypywało brokatu do jego i tak lśniącego geniuszu. Kto wie, może jeszcze nie wszystko stracone? 😉
Pozostaje z niecierpliwością oczekiwać kolejnych tomów (25. stycznia jest już całkiem blisko! 😀), bo po „Jeden za drugim” czuję, że Carter jest jednym z czołowych hodowców moich ciarków i tak łatwo nie odda tego jakże zaszczytnego tytułu. 😉
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga! 🙂