Rozpacz czyni człowieka wolnym, nadzieja – niewolnikiem.
Czy wzrusza, czy może wręcz wkurza,
autorka „Ani z Zielonego Wzgórza”,
z kolorem w tytule kolejną powieścią
– „Błękitny Zamek” ubierając treścią?
Największym szczęściem jest (…) kichać, kiedy ma się na to ochotę.
Valancy, w swej snob-rodzinie Doss zwana,
na staropanieństwo jest wręcz skazana,
wszak już trzydziestkę ma na karku,
a nie widać męża, a z mężem folwarku.
Trzeba więc wypominać to dzień w dzień dziewczynie,
tłamsząc i trując w rodowej formalinie.
Ale kiedy ból w piersiach Valancy niepokoi,
wybiera się do doktora, choć bardzo się boi…
Tam wyrok dostaje, lecz nie płacze skrycie,
tylko wreszcie zaczyna prawdziwe życie.
Ale czy zdąży, czy w czasie tak krótkim,
szczęściem zastąpi swe troski i smutki?
Czy zazna miłości, czy potrzebną się poczuje?
Czy ludzką gadaniną się nie przejmuje?
I czy istnieje gdzieś, jak obraz bez ramek,
jej wymarzony Błękitny Zamek?
(…) Miał rzadki dar mówienia o czymś, milcząc.
– Lubię mężczyzn, których oczy mówią więcej, niż usta – myślała.
Rewelacyjna historia, z pozytywnym przekazem,
z mnóstwem humoru i baśniowym krajobrazem.
Książka się nie zestarzała, wciąż bawi i wzrusza,
i niejedną wrażliwą strunę w duszy porusza.
Kreacje bohaterów skrojone są świetnie,
ze strony na strony ubawisz się setnie.
I wcale rudowłosej Ani nie trzeba być fankiem,
żeby zachwycić się „Błękitnym Zamkiem”.
Uczyć powinny się niejedne bestsellery
od tej wybornej perełki Montgomery.
– Czy nie lepiej mieć serce złamane, niż miałoby zwiędnąć bezużytecznie? (…) Zanim zostanie złamane musi coś odczuwać. A to warte jest bólu.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
6 czyli sześć tytułów, które wbiły w fotel w 2016 roku (11)
KLASYCZNY ROMANS Z XIX LUB XX WIEKU