– Uważasz, że przyszłości nie można zmienić, prawda?
– Po czym poznałaś?
– Po tym, że jesteś ponurakiem. Każdy ponurak jest też fatalistą, a od tego do koncepcji niezmienności czasu jest już rzut kamieniem.
Patrzę: „Mróz, do tego Remigiusz”. Myślę sobie: „ej, czy to możliwe, że to ten od kryminałów, co to zbierają tyle pochlebstw wśród recenzentów, szczególnie płci pięknej? Nie… to pewnie jakiś chwyt, żeby przyciągnąć jego rzesze fanów, bo co on by robił w fantastyce?” Poruszałam żyłką detektywa, Internetem i potwierdziło się: Mróz napisał powieść science fiction. Jako, że nie obcowałam jeszcze z twórczością pana Remigiusza, rzuciłam mu wyzwanie, brzmiące mniej więcej tak: poznasz autora dobrego, po fantastyce jego… i poleciałam mrozić się w kosmosie. Dosłownie! 😉
Okręt badawczy, dryfujący w kosmicznych przestworzach miał na pokładzie parę setek przebywających w mrożącym uśpieniu naukowców i badaczy różnych dziedzin nauk, którzy wyruszyli na misję zbadania planety oddalonej od Ziemi o lata świetlne (oczywiście chodzi o jej skolonizowanie). No właśnie MIAŁ na pokładzie. Hakon Lindberg, Skandynaw, budzi się widząc wszędzie wokoło trupy załogi, z którą podróżował. Obrazek jest makabryczny. Okazuje się, że tę katastrofę przeżył jeszcze jeden człowiek: Dija Udin Alhassan, który na okręcie pełni rolę nawigatora. Obaj próbują dojść do tego, jak to się mogło stać. Czy mają do czynienia z jakąś nadnaturalną istotą? Obcym? Zwarciem systemu, czy innym wirusem, który doprowadził do tak potwornej rzezi? Podejrzewają siebie nawzajem, zwłaszcza Lindberg nie darzy zaufaniem kompana, który jakby na potwierdzenie swojej winy okazuje się muzułmaninem…
Próba nawiązania kontaktu z Ziemią okazuje się fiaskiem. Łączność z pozostałymi statkami, które wchodziły w skład misji Ara Maxima również nie znajduje happy endu, bo okazuje się, że to „coś” dokonało również zniszczenia innych okrętów. Udaje się nawiązać połączenie z ISS Kennedy, który jednak jest od nich oddalony i musieliby czekać pięćdziesiąt lat, żeby móc spotkać się z członkami tamtejszej załogi. Czy dożyją? Czy ta niszczycielska siła pozwoli im przetrwać? Panowie podejmują ogromne ryzyko, nie pierwszy zresztą raz… i jak się okaże, nie ostatni.
– Przyszli nas torturować – zauważył Dija Udin.
– Albo wypuścić.
– Nie rozumiem, skąd bierze się twój optymizm.
– Patrzę na twoją gębę i od razu się tak pozytywnie nastrajam.
– Doprawdy?
– Tak. Cieszy mnie, że ja nie mam tak paskudnej.
– Goń się, Lindberg.
– Wzajemnie, Alhassan.
Duet Hakon – Dija Udin jest świetny. Mróz tak zręcznie buduje dialogi, że faceci rozwalają ten kosmiczny system swoimi słownymi utarczkami. Czubią się, a zarazem lubią (obawiałam się, że będziemy mieć z tego wątek homoseksualny, tak bardzo modny w literaturze ostatnich lat, ale tak się na szczęście nie stało), tworząc swoistą wyzłośliwioną męską przyjaźń.
Zabierając się za książki science fiction zawsze obawiam się, że nie udźwignę terminologii naukowej, połamię sobie oczy na fachowym nazewnictwie, pierdyliardzie oznaczeń statków i maszyn, nie odnajdę się w wizjach obcych i układów planetarnych, co zapewne odbierze mi radość z czytania, sprawiając, że lektura będzie ciągnąć się w nieskończoność. A tu zaskoczenie! Autor zadbał, żeby „Chór zapomnianych głosów” na początku okazał się znakomicie trzymającym w napięciu dreszczowcem (czym mnie kupił i wciągnął), przechodząc przez osadzoną w kosmosie sensacyjną przygodówkę z wąteczkiem romantycznym, poprzez cuda techniki i wędrówki w czasie w celu ocalenia nie tylko własnego tyłka, ale również wielu pup ludzkości. Do tego napisał to tak, że nawet takiemu grymaśnikowi jak ja się podobało. Ba! Nawet bardzo! To ci dopiero książka- niespodzianka!
Polecam tym, którzy nie boją się wędrówek w czasie, przekleństw w ustach muzułmanina, kontaktów z obcą cywilizacją, zmasakrowanych zwłok, balansowania na ostrzu noża i nowego znaczenia słów: nadzieja umiera ostatnia.
Szalenie wciągająca i pouczająca lektura!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Genius Creation! 🙂
Książka bierze udział w wyzwaniach:
6 czyli sześć tytułów, które polecisz innym (4/6)
16. książka, której nie zdążyłaś przeczytać w 2015 roku